Wygląda na to, że na odrze będzie kolejna ofiara ryb. Tak jak zeszłego lata. W tym czasie na europejskiej rzece doszło do największej od dziesięcioleci katastrofy ekologicznej. Tak widzi wielu ekologów i naukowców. Tysiące tysięcy ryb i miliony innych stworzeń zginęło w rzece granicznej między Polską a Niemcami.
Jednym z głównych powodów było to, że gdzieś w przemysłowych regionach Polski do Odry wrzucane są duże ilości soli. W rezultacie glony słonowodne, które nie są tam rodzime, urosły tak duże, że ich trucizna zabiła ryby.
Wodorosty nadal występują w Odrze, a sole są nadal odprowadzane do rzeki. Najwyraźniej polski rząd nie chce wiele zmieniać, bo sole to nie jedyny powód, a absolutorium jest objęte unijnym prawem. Ponieważ nie chcą zaszkodzić swojej gospodarce.
Ale temperatury są już wysokie w tym roku, mimo że lato jeszcze nie nadeszło. Spowodowałoby to ponowne obniżenie poziomu wody, tak że większa zawartość soli w odrze umożliwiłaby rozwój glonów, a następnie śmierć ryb. błędne koło.
Odra nie jest rzeką czysto sztuczną
Odrę wyróżnia to, że na dużej części nie jest sztuczną rzeką, którą ludzie wtłoczyli w wąskie betonowe ściany iw całości podporządkowują się swoim potrzebom ekonomicznym. Odra jest jedną z ostatnich dużych rzek, która jest stosunkowo naturalna, a przez to bogata w gatunki. Ale po zeszłorocznej dużej fali toksyn River nie ma naturalnych mechanizmów obronnych przed toksynami. Bo zginęły nie tylko ryby, których gatunki dawno temu migrowały z dopływów. Przede wszystkim padło wiele małży. Ci policjanci ochrony środowiska w każdej rzece zarabiają na życie wysysając i oczyszczając wodę. Bez małży rzeka w każdej chwili jest zagrożona załamaniem ekologicznym. Potrzebują wielu lat, aby ponownie powstały wielkie stawy małżowe, czyli działające oczyszczalnie ścieków. Do tego czasu Odra pozostanie rześka.
Wszystko to wiadomo, ale nie gwarantuje, że odpływ soli będzie bardziej uporządkowany. Błąd, który można zemścić na dłuższą metę. Strona polska twierdzi, że stworzyła system wczesnego ostrzegania z wieloma punktami pomiarowymi i szybko zareaguje. To jest oczywiście dobre, ale niewystarczające. Ponieważ władze reagują dopiero wtedy, gdy problem naprawdę istnieje, kiedy glony już rosną. Nie przeszkadza to jednak przedostawaniu się soli do odry jako przyspieszacza wzrostu.
Strona polska wskazuje na coś w rodzaju prawa zwyczajowego: praktyka zrzucania zanieczyszczeń jest powszechna od tysięcy lat, w przeszłości prawie wszystko trafiało do rzek w stanie nieoczyszczonym. Problemem staje się jednak zanieczyszczenie rzek nie tylko odchodami zwierzęcymi i ludzkimi oraz brudną wodą, ale także śmiercionośnymi zanieczyszczeniami pochodzącymi z przemysłu.
Teraz już wiadomo, że wszystkie systemy filtrów i przepisy środowiskowe z czasów przed zmianami klimatycznymi nie wystarczą w skrajnych przypadkach. Gdy jest bardzo gorąco, a poziom wody jest niski, sole, rozcieńczone przez wodę, mają znacznie silniejsze działanie. Ponieważ ekosystem Odry nie jest w równowadze, nie jest jasne, jak zareaguje rzeka.
Ważną szansę zaprzepaścił spór między Zielonymi w rządach niemieckiego Bundu i Brandenburgii a konserwatywnym rządem polskim, który nigdy nie został otwarcie toczony. Ponieważ wiele rzek w Europie przekracza granice. Odra może pokazać, jak działa prawdziwa europejska współpraca, niezależnie od narodowych egoizmów.
Nad Odrą nie było tak dramatycznie – mówią przecież polscy politycy. Zwracają uwagę, że inne rzeki w Europie również są bardzo zasolone. Jedyne, czego tam nie ma, to te toksyczne algi, które zabijają ryby. Z jednej strony jest to słuszne, z drugiej strony jest to bardzo krótkowzroczne. Bo „złe” algi najwyraźniej nieumyślnie przywieźli ludzie ze statków znad morza na Odrę.
Stanie się tak również w innych europejskich rzekach. W końcu, gdy w Niemczech lub Francji dojdzie do poważnego ścięcia ryb, UE zapewni surowsze przepisy. Najpóźniej do tego czasu Polska również musi odpowiedzieć. Alternatywnie Polska mogłaby naprawdę stanąć w czołówce ruchu, służyć jako wzór do naśladowania iz pewnością otrzymać na to wsparcie finansowe z Unii Europejskiej.
Tak jeszcze nie jest. Być może przemyślenie nastąpi dopiero po kolejnym wielkim dywanie toksycznych glonów na Odrze.