Po ostrożnym odwrocie zbliża się kolejna ekspansja: we wtorek Sąd Konstytucyjny prawdopodobnie orzeka, czy polskie prawo ma pierwszeństwo przed prawem unijnym. Tak widzi to rząd w Warszawie, ale taki pogląd rzutuje na funkcjonowanie UE. Na początku miesiąca trochę wróciła Warszawa, w podobnej kontrowersji. Stwierdzono, że system dyscyplinarny dla sędziów, którym sprzeciwia się UE, zostanie zmieniony.
Kontrowersje wokół rządów prawa będą trwały, niezależnie od wtorkowego werdyktu. Dyktatorskie rządy w Polsce i na Węgrzech chcą ugłaskać wroga, do którego należą nie tylko niewygodne media i organizacje, ale także niezależni sędziowie. To nieuchronnie prowadzi rządy do konfliktu z prawem UE. Nic więc dziwnego, że polski premier Mathews Moravich chce teraz nadać priorytet polskiemu prawu.
To hańba dla UE: wspólnota prawa unijnego; Opiera się na swoich członkach, aby przestrzegali wspólnych zasad – a niezależne sądy krajowe faktycznie wymierzają sprawiedliwość, a nie stają się rzecznikami rządów. Tak więc specjalne działania UE dotyczące praworządności i różnych naruszeń już trwają przeciwko Polsce i Węgrom. Niestety, nałożenie grzywny może zająć dużo czasu.
Na szczęście Komisja ma teraz pod ręką nową broń: ten mechanizm pozwala jej kontrolować finansowanie UE, jeśli braki w praworządności zagrażają właściwemu wykorzystaniu. Szybko uderzy w dyktatorów w Budapeszcie i Warszawie i bardzo boli. Jednak Komisja niechętnie podejmuje pierwsze kroki. Parlament Europejski teraz naciska – najdokładniej i pewniej ze zwycięstwem.