Frank Rosin hatte gehörig die Nase voll: „Wer das nächste Mal unentschuldigt fehlt, ist automatisch nicht mehr dabei!”, drohte er den Schützlingen seiner „Heldenküche”. Und dieser Ansage würde der 55-jährige Starkoch tatsächlich Taten folgen lassen. Zumindest einer der neun verbliebenen Kandidaten hatte am Ende von Folge 2 der Kabel-Eins-Sozial-Doku seine „Letzte Chance Traumjob” endgültig vergeigt. Bei einem weiteren Mitglied der ungewöhnlichen Küchencrew ließ der Maître noch mal Gnade vor Recht ergehen – und das hatte dramatische Gründe.
Ran an die Buletten, hieß es zu Beginn der neuen Woche in „Kalafonie Heldenküche.” Doch trotz seiner unmissverständlichen Warnung musste Rosin feststellen: Eine fehlte mal wieder. Ich hab den Wecker nicht gehört! Ich möchte nicht rausfliegen!”
Als die 26-Jährige schließlich auftauchte, musste sie sich auch noch Kritik von ihren Kollegen anhören. „Es passieren auch menschliche Fehler”, versuchte sich Pia zu verteidigen. Da platzte Rosin endgültig der Kragen: „Wenn es dir wirklich wichtig wäre, dann würdest du nicht verschlafen! Wenn dir das noch mal passiert, brauchst du gar nicht mehr zu kommen!”
Sieger szerszy Willen
Gekocht wurde „nebenbei” auch noch: Für Großcaterer Georg Broich und Ausbildungskoch Marcel sollten Franks Lehrlinge Frikadellen zaubern. Es stand viel auf dem Spiel, denn in der Challenge konnten die „Helden” einen Praktikumstag bei Meister Rosin selbst gewinnen. Doch mal wieder fiel Pia durch ihr lautes Gemotze negativ auf: „Warum schreist du hier rum?”, wollte Frank Rosin wissen. Und obwohl die Testesser ihr Gericht „exotisch” und „mutig” fanden, stand für den Boss eines fest: Das Praktikum würde Pia ganz sicher nicht bekommen: „Zuspätkommen und rumschreien? außen vor!”
Sieger war Brian, doch nano – der freute sich ja gar nicht: „Ich war nicht so begeistert”, gab der ehemalige Drogenabhängige, der im Heim groß wurde, offen zu. „Neue Leute, neue Umgebung”, damit kann der 25-Jährige nicht so leicht umgehen. Doch Brian hatte sich ganz umsonst Sorgen gemacht. Sein Praktikum in Rosins Restaurant war ein voller Erfolg. „Ganz kann ich das nicht glauben. Das ist doch auch ein bisschen Show, dass die mir so heftig applaudiert haben”, fand der Kochneuling, der mit Lob noch schlecht umgehen kann.
Neue Challenge, neues Glück: Am nächsten Tag sollten sieben Testesser mit Steaks beglückt werden, dabei musste auch ihre jeweilige Wunsch-Garstufe berücksichtigt werden. „Ihr bewegt euch wie Schnecken!”, schimpfte Rosin mit seinen Nachwuchs-Köchen. Doch immerhin waren sie anwesend. Das konnte man nicht von allen seinen Schützlingen behaupten: Pia war mal wieder nicht erschienen.
Doch darum konnte sich der Fernsehkoch erst später kümmern. Denn plötzlich schneite Mirco tutaj. Dessen Krankschreibung hatte eigentlich bereits vor zwei Tagen geendet, doch dann wurde die Oma krank. Oder doch nicht? „Wieso hast du meinem Team eine Lügengeschichte erzählt?”, wollte Rosin wissen. „Weil ich mir klarwerden wollte, was ich überhaupt will!”, gestand der Delinquent, der vom Chef bereits mehr als eine Chance bekommen hatte. Das Maß war voll: „Kranke Oma erfunden? Tut mir leid, das hat mir alles gegeben! Deine Heldenreise ist hier vorbei!”
„Meine Tochter wurde eingeschult, ohne dass ich dabei sein durfte!”
Und was sollte Rosin mit Pia machen? Die junge Mutter, deren Kinder beide bei Pflegefamilien leben, war mit den Nerven am Ende. „Meine Tochter wurde eingeschult, ohne dass ich dabei sein durfte!”, schluchzte sie am Telefon. Frank wollte sie noch mal sehen: „Pia ist ziemlich zerrissen gerade, und das respektiere ich!”
Am 18. Februar geht „Let’s Dance” in eine neue Runde. Inzwischen stehen auch alle Kandidatinnen und Kandidaten der 15. Staffel fest. Diese Stars versuchen sich in diesem Jahr auf dem Parkett.
„Was denkst du? Fliegst du oder nicht?”, wollte Kasia am nächsten Morgen wissen. „Wenn, dann geht mein Weg direkt in die Psychiatrie!”, antwortete Pia verzweifelt und sprach bei ihren Kollegen auch ihr Alkoholproblem an. Ex-Junkie Brian konnte sich gut in sie hineinversetzen: „Du musst nicht darauf achten, du musst es seinlassen!”, forderte er von Pia.
Doch die hatte noch weitere Probleme: Sie erhielt die fristlose Kündigung ihrer Wohnung aufgrund von Lärmbelästigung. Rosin war erschüttert: „Du redest dich die ganze Zeit hier raus. Deine Haltung ist: Alle anderen sind schuld, nur du nicht!” Doch am Ende bekam Pia noch eine letzte Chance.
W Koningsdag królowa Máxima zaskoczyła wszystkich odważnym nakryciem głowy i pojawiła się z rojem motyli na głowie. Jednak wybór jej stroju nie był przypadkowy.
Emmen – Król Willem-Aleksander kończy 57 lat i cały kraj świętuje. Tradycyjnie dzień ku czci holenderskiego monarchy, znany również jako „Koningsdag”, obchodzony jest w całym kraju poprzez festiwale i imprezy uliczne. Jednak na oficjalnym przyjęciu to nie król Willem-Aleksander przykuł uwagę wszystkich; Królowa Maksima (52).
Rój motyli na głowie: królowa Máxima dokucza jej specjalnym dodatkiem w „Koningsdagu”
Król Holandii Willem-Alexander spędził swój wyjątkowy dzień w mieście Emmen, położonym w południowo-wschodniej części holenderskiej prowincji Drenthe. Towarzyszyła mu żona, królowa Máxima (52 lata) i ich trzy córki: Amalia (20 lat), Alexia (18 lat) i Ariane (17 lat).
Jak donosi holenderski dziennik De Telegraaf m.in. holenderską rodzinę królewską przyjęli tam burmistrz miasta Erik van Oosterhout i Jetta Klinsma, komisarz królewski w Drenthe. Naturalnie nie poszli na kompromis w kwestii mody na tę okazję.
Podczas gdy król Willem-Aleksander zachowywał prostą powściągliwość w niebieskim garniturze z lekkim krawatem, królowa Maxima błyszczała w szerokiej zielonej sukni i białej marynarce. To, co szczególnie przykuło uwagę, to ozdoba do włosów w kształcie roju zielono-złotych motyli.
Królowa Máxima przyciąga uwagę swoim nakryciem głowy: a oto dlaczego
Według holenderskiego magazynu libelle.nl ten przyciągający wzrok dodatek pochodzi od Perry’ego Rotjesa. Projektantka tworzyła w przeszłości biżuterię dla królowej Máximy. Wybór tego charakterystycznego egzemplarza nie powinien być przypadkowy. Ponieważ miasto Emmen znane jest jako miasto motyli. Mówi się też, że wyboru kolorystyki swojej garderoby dokonała świadomie. Flaga Emine jest zielono-biała.
Michael Verhoeven, mąż Sinty Berger i reżyser filmu „Biała róża”, zmarł w poniedziałek w wieku 85 lat po ciężkiej, krótkotrwałej chorobie.
MONACHIUM – Michael Verhoeven odniósł światowy sukces filmami takimi jak „Biała róża” i „Straszna dziewczyna”. Teraz świat filmowy i jego żona Sinta Berger żegnają się: Verhoeven zmarł 22 kwietnia w wieku 85 lat. Podzieliła się tym jego rodzina Niemiecka Agencja Informacyjna W Monachium z. W związku z tym reżyser przed śmiercią przeszedł krótką i ciężką chorobę choroba Rodzina początkowo nie chciała podać więcej szczegółów na temat przyczyny śmierci. W piątek zostanie pochowany w najbliższej dzielnicy.
Zmarł Michael Verhoeven: urodzony w aktorskiej rodzinie i posiadający kwalifikacje lekarza
Verhoeven urodził się w Berlinie w 1938 roku. Dorastał w teatralnej rodzinie. Jego matka Doris była aktorką, a ojciec Paul aktorem oraz reżyserem teatralnym i filmowym. Verhoeven zadebiutował w teatrze w wieku 13 lat w sztuce „Pünktchen und Anton” opartej na tej historii Powieść Erica Kastnera. Verhoeven dostał swoją pierwszą rolę filmową w Latającej klasie (1953), także adaptacji filmowej Kästnera.
Po kolejnych rolach w „Paukerze” (1958) i „Młodzieży sędziego” (1960) w reżyserii ojca, Verhoeven po ukończeniu szkoły średniej w 1957 roku zdecydował się zostać lekarzem, a następnie studiował medycynę w Monachium, Berlinie i Homburgu. Ukończył je w 1969 roku, uzyskując doktorat z „Psychologicznego maskowania guzów mózgu”.
Verhoeven poślubił Sentanę Berger w 1966 roku i wraz z nią założył Sentana Filmproduktions.
Jednak podczas studiów Verhoeven kontynuował działalność aktorską i zaczynał jako niezależny reżyser filmowy. Podczas kręcenia filmu „Jack i Jenny” (1963) Verhoeven poznał swoją żonę, Sintę Berger. W 1966 roku pobrali się i oboje założyli firmę Sentana Film Production. W 1967 roku Verhoeven zadebiutował jako reżyser filmem „Parungen”.
wysoki filmportal.de Mało który reżyser tak konsekwentnie i bezpośrednio zajmuje się w swoich dziełach kwestiami politycznymi. Główny nacisk położono na rozliczenie się z narodowym socjalizmem. Swoimi filmami wielokrotnie wywoływał dyskusje.
Sukcesy Verhoevena: „Biała róża” wywołała dyskusje – „Straszna dziewczyna” była nominowana do Oscara
Tak też jest w przypadku jego najsłynniejszego dzieła „Biała róża” (1982). W napisach końcowych filmu krytykowano fakt, że wyroki śmierci wydane przez „Sąd Ludowy” na grupę oporu były nadal uznawane przez niemiecki sąd za prawomocne. Prezentacja wywołała poważną debatę, a orzeczenia zostały unieważnione dopiero w 1998 roku.
Film „Straszna dziewczyna” (1991) pokazał, jak dziewczyna w swoim rodzinnym mieście zbiera informacje o nazistowskiej przeszłości i spotyka się z tego powodu z wrogością. Film był nominowany do Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny w 1991 roku. Jego główne role wielokrotnie grają kobiety oporu, jak miało to miejsce w jego ostatnim filmie „Matka Courage” (1994), poruszającym tematykę narodowego socjalizmu.
Następnie ukazały się takie dzieła jak „Nieznany żołnierz” z 2006 roku, poruszający tematykę brytyjskich zbrodni wojennych podczas II wojny światowej. W tym roku otrzymał także nagrodę za całokształt twórczości Festiwalu Filmów Żydowskich. Poruszał także kwestię amerykańskiej kary śmierci w swojej pracy „Druga egzekucja – Ameryka i kara śmierci” (2011). W 2016 roku Verhoeven ponownie powrócił do kina jako producent filmu „Witamy w rodzinie Hartmannów” w reżyserii jego syna Simona Verhoevena.
Federalny Krzyż Zasługi i nie tylko: Michael Verhoeven otrzymał te nagrody
Był jednym z założycieli Niemieckiej Akademii Filmowej w 2003 roku i laureatem wielu nagród filmowych i politycznych, w tym Medalu Josefa Neubergera (1997) przyznawanego przez Centralną Radę Żydów i Federalnego Krzyża Zasługi (1999). . ) i Bawarski Order Zasługi (2002). W styczniu 2022 roku otrzymał za całokształt twórczości Nagrodę im. Helmuta Kuttnera przyznaną przez stolicę stanu Düsseldorf.
Niedawno świat filmowy opłakiwał także śmierć reżysera Percy'ego Adlona, który zmarł w wieku 88 lat. Wielki smutek odczuwa także zmarły aktor Fritz Weber.
Polska reżyserka Agnieszka Holland pokazała w Wenecji swój nowy film „Zielona granica” opowiadający o uchodźcach na granicy polsko-białoruskiej. Dzieło, które jest pokazywane w konkursie w Wenecji, po premierze we wtorkowy wieczór na festiwalu filmowym zyskało jednomyślne uznanie krytyków, a branżowy magazyn „Deadline” określił je mianem „arcydzieła humanitarnego”.
Film wywołał poruszenie w jej ojczyźnie. „W czasach III Rzeszy Niemcy produkowali filmy propagandowe przedstawiające Polaków jako bandytów i morderców” – napisał skrajnie prawicowy minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro na platformie społecznościowej X, znanej wcześniej jako Twitter. Dziś robi to za nich Agnieszka Holland…”
W czarno-białym dramacie widzowie śledzą losy rodziny z Syrii, która chce przez Białoruś uciec do Unii Europejskiej. Z ich przeżyciami wiążą się historie młodego polskiego inspektora granicznego i grupy polskich działaczy. Akcja filmu w dużej mierze rozgrywa się w roku 2021, kiedy sytuacja na granicy polsko-białoruskiej uległa eskalacji: tysiące ludzi próbowało nielegalnie przedostać się na teren Unii Europejskiej. Unia Europejska oskarżyła białoruskiego przywódcę Aleksandra Łukaszenkę o organizowanie migrantów z obszarów kryzysowych do zewnętrznych granic Unii Europejskiej w celu wywarcia presji na Zachód.
W filmie polska i białoruska straż graniczna zachowuje się brutalnie. Holland uwydatnia katastrofalną sytuację poprzez emocjonalne i szokujące obrazy.