Na polskiej granicy ludzie giną podczas ucieczki – wycieńczenie, zimno, głód, pragnienie. Każdy, kto walczy o Polskę przez bagienne lasy Białorusi, został oszukany przez fałszywą obietnicę dyktatora Aleksandra Łukaszenki, że przez Mińsk wiedzie stosunkowo bezpieczna droga do UE, czy to z Iraku, Jemenu, Syrii czy Afganistanu i wielu innych krajów afrykańskich. W nadziei, że będę mógł prowadzić lepsze życie w Europie. Wręcz przeciwnie, często spodziewają się brutalności polskich pograniczników.
Ta tragedia odbywa się nie tylko kosztem narodowo-populistycznego polskiego rządu PiS. UE dała miłą wymówkę dla prawicowego rządu w Warszawie za represjonowanie uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki, mówiąc o „ataku hybrydowym” białoruskiego dyktatora. Straż graniczna traktuje kobiety i mężczyzn, dzieci i osoby starsze jako napastników i wrogów państwa, których trzeba brutalnie wydalić – a wielu z nich jest nielegalnie spychanych na stronę białoruską.
To kilkadziesiąt dziennie, w porównaniu z liczbą setek tysięcy na granicy z Ukrainą. Odmiana nie może być bardziej surowa. Polski rząd pokazuje wyraźne rozróżnienie między przyjacielem a wrogiem. Z drugiej strony społeczeństwo obywatelskie pomaga zarówno mieszkańcom, jak i agencjom pomocy ponad granicami. Należy ją przyjąć w sensie nowego jasnego wizerunku Polski w świecie jako wzorcowego pomocnika na granicy z Ukrainą. Z kolei na granicy białoruskiej kary mogą być nakładane za pomoc lub podżeganie do nielegalnego przekraczania granicy.
UE mogła z łatwością zatrzymać ten dramat. Teraz musi zapewnić sprawiedliwość w pomocy uchodźcom
UE pozwoliła na wstrząśnięcie dziesiątkami tysięcy uchodźców. Jakby nie miała doświadczenia w dużej liczbie. Od samego początku pokazałoby to, że strategią mińskiego dyktatora nie było dbanie o ludzi i sprawdzanie ich wniosków o azyl. W końcu UE była w stanie zamknąć drogę ucieczki. Mimo to rząd polski mógł zaprezentować się jako obrońca przed okupacją ze wschodu. Trwa budowa blisko 200-kilometrowego stalowego muru, z którego szczyci się PiS, chroniący całą Europę i chroniący wschodnią część NATO. Nie wiadomo, czy myśli o białoruskich czołgach, czy o ucieczce pesymistycznych rodzin.
Nie, prawicowy rząd Polski nie przekształcił się nagle w grupę liberalnych humanitarystów, okazując wielką solidarność z Ukrainą. Jak to często bywa, organizacje praw człowieka w Polsce są nie tylko wściekłe na własny rząd, ale i sfrustrowane na Unię Europejską. Ponieważ nie mówi nic o tym, że bariera dżungli jest chroniona przez UNESCO i Unię Europejską. W grudniu UE udzieliła pomocy administracyjnej Polsce i Litwie. Litwa podjęła działania, a nie Polska. Dobrze
Teraz polski rząd szuka pomocy w opiece nad ukraińskimi uchodźcami wojennymi. To dobry czas, aby wszyscy sojusznicy UE pamiętali, że istnieje tylko jeden moralny obowiązek niesienia pomocy wszystkim potrzebującym. Prawo do żądania bezpieczeństwa międzynarodowego i oczekiwania na decyzję w godnej sytuacji jest bardzo ograniczone.