Polixit, słowo oznaczające polskie pożegnanie z Unią Europejską, to jedna z najczęściej używanych fantazji politycznych, łagodząca tym samym chaotyczne relacje między Warszawą a Brukselą. Czy jest to więc nieuniknione czy pożądane?
Nawet synonimy miasta Warszawa i Bruksela nie usprawiedliwiają problemu: konflikt między rządami prawa a ostatecznie rządami prawa europejskiego nie toczył się między Polską a Komisją UE, ale dotyczy wszystkich członków. Europejski system prawny dotyczy jednakowo wszystkich 27 państw. Kiedy członek ich pyta, rozluźnia silnik; Figurki budynków nie są już dokładne. Prawo i porządek europejski jest najważniejszym elementem tego stowarzyszenia politycznego. To nie jest błaha sprawa.
Ale „Warszawa” nie jest monolitem, wręcz przeciwnie. Po pierwsze, większość Polaków to najlepsi przyjaciele z UE iw przeciwieństwie do Brytyjczyków – nie wyobrażają sobie opuszczenia wspólnoty. Po drugie, nawet rządzący PiS i jego retoryczni europejscy spacerowicze nie mają zamiaru wychodzić z Unii. Osiedlili się wygodnie w roli krytyków systemu, którzy żyli bardzo wygodnie z organizacji.
Ta hybrydowa sytuacja jest przez długi czas nie do zniesienia – od „Warszawy” do „Brukseli”. Ponadto Polska bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje uwagi i pomocy sąsiadów z UE, ponieważ prawdziwym dyktatorem Łukaszenki na granicy z Białorusią jest prawdziwa tragedia, która nęka dziesiątki tysięcy uchodźców. Następne drzwi.
Geograficzna wschodnia strona Unii powtarza się tutaj, a na południu cieszą się nią od wielu lat pogranicze Hiszpanii, Włoch i Grecji. Polska buduje teraz ogrodzenie i wdraża czujniki ruchu, tak jak zrobiły to Litwa i Łotwa. Pierwszych zmarłych znaleziono już w strefie przygranicznej – nie wiadomo, w jaki sposób ludzie stracili życie.
Jak UE może torturować Łukaszenkę?
Ten przypadek ponownie ilustruje, że żadne państwo nie jest w stanie samodzielnie rozwiązać ludzkiego zadania imigracji. Oczywiście zachowanie Łukaszenki jest obraźliwe i ma na celu zintensyfikowanie ludzi za granicą. Ale sama Polska nie jest wystarczająco silna, by wykazać się równym obowiązkiem humanitarnym i trudem politycznym. Kraj potrzebuje pomocy innych Europejczyków – na przykład, aby jednogłośnie zatwierdzić linie lotnicze, które działają jako przemytnicy lub robią coś nowego dla Łukaszenki. Dlaczego nie weźmiecie zamrożonych białoruskich kont i nie wykorzystacie ich jako dowodu na finansowanie obozów syryjskich uchodźców w Turcji?
Dopóki rząd polski zostanie sam ze swoim problemem uchodźców, będzie się on nasilał kosztem UE. Zamiast ostatecznie przyznać, że nikt w Unii 27 nie jest wyspą, na której można się ukryć przed kłopotami, coraz częściej ujawnia swój humanitarny charakter. Dramat uchodźczy na wschodniej granicy Polski ma jedną lub dwie lekcje o wartości społeczeństwa. Sam: Oczywiście ani UE, ani Polacy nie są gotowi na ten skok wiedzy.