Connect with us

science

Przerażająca, prawdziwa historia „mrówek zombie”

Published

on

Przerażająca, prawdziwa historia „mrówek zombie”
  1. Strona główna
  2. Dowiedzmy się

Czerwona mrówka drewniana (awatar). © imago

Pasożyt ma szczególnie sprytny i okrutny sposób zapewnienia sobie przetrwania. Dosłownie zamienia mrówki w zombie.

Przywra wątrobowa ma sprytny – niektórzy mogliby powiedzieć okrutny – sposób zapewnienia sobie przetrwania. Zamienia mrówki w zombie. W ten sposób badacze badający tę maleńką pasożytniczą płazińcę często opisują pierwszy etap jej złożonego cyklu życiowego, w którym wykorzystuje mrówki i pasące się zwierzęta, takie jak krowy, jelenie, owce i ślimaki, aby zapewnić sobie następne pokolenie.

„Przywra lancetowata jest doskonałym przykładem pasożytniczej manipulacji zachowaniem żywiciela” – mówi Brian Lund Fredensborg, ekolog pasożytów i profesor nadzwyczajny na Wydziale Nauk o Roślinach i Środowisku Uniwersytetu w Kopenhadze, który współpracował z byłym doktorantem. Simon Nordstrand-Gaske przeprowadził niedawno badanie Zostań Opublikowano pracę na temat roli czynników środowiskowych w przejściu mrówek od zachowań przypominających zombie do normalnego życia.

Przywry wątrobowe i inne pasożyty to organizmy żyjące na organizmach żywicieli lub w ich obrębie, a odżywianie jest od nich zależne.

Czytaj The Washington Post za darmo przez cztery tygodnie

Twój bilet jakości washtonpost.com: Zdobądź ekskluzywne badania i ponad 200 historii Cztery tygodnie za darmo.

Chociaż jeden jest w magazynie branżowym Środowisko behawioralne Chociaż opublikowane badanie nie dotyczy bezpośrednio ludzi, pasożyty ogólnie powodują ogromne obciążenie chorobami na całym świecie, a rosnąca wiedza na temat zachowań pasożytów może poszerzyć wiedzę naukowców na temat ich statusu ewolucyjnego, szczególnie jeśli chodzi o interakcje z żywicielami.

„Jeśli dowiemy się o nich więcej, będziemy mogli lepiej zrozumieć, jak działają inne pasożyty manipulujące zachowaniem, być może włączając te, które zakażają ludzi” – mówi Fredensborg. Dodał, że przywra lancetowata rzadko zakaża człowieka i nie wpływa negatywnie na ludzki mózg.

Co robi robak?

Historia o robaku włóczni jest następująca: mrówka zjada kilka pijawek, a jedna pijawka poświęca się – robak przy tym umiera – migruje do mózgu mrówki, zaraża go i zasadniczo porywa. Setki innych pijawek przedostają się do odwłoka owada, gdzie tymczasowo chowają się w utworzonej przez siebie torebce, chroniąc ją przed kwasem żołądkowym mrówek.

READ  Jak wieloryby stały się potworami?

Przywra w mózgu przemieszcza się do zwoju podprzełykowego mrówki, będącego częścią jej centralnego układu nerwowego, powodując, że zarażony owad wspina się na szczyt źdźbła trawy w chłodny poranek lub zmierzch, zamyka szczęki wokół ostrza i pozostaje tam . . (Naukowcy opisują zachowanie mrówki jako „radykalną i odwracalną zmianę zachowania”). Kiedy bydło, owce lub jelenie przychodzą na pastwisko, zjadają mrówki wraz z trawą, a robaki osiadają w wątrobach większych zwierząt.

Robaki składają tam jaja, które później są wydalane z odchodami zwierzęcia żywiciela. Ślimaki z kolei zjadają odchody i są ostatecznym celem pijawki. Szczęśliwe larwy rozmnażają się w ślimakach i rozmnażają się tysiącami. W końcu ślimaki wypluwają kulkę śluzu, która przyciąga mrówki. Mrówki żywią się mazią zarażoną muszlą i cykl zaczyna się od nowa.

„Kiedy pasożyt zmienia zachowanie żywiciela, zwiększa to szansę na dotarcie do następnego żywiciela w cyklu życiowym” – mówi Fredensborg. „Jest to szczególnie powszechne, gdy pasożyt potrzebuje jednego żywiciela, który zostanie zjedzony przez następnego żywiciela. W naturze pasożyty w subtelny sposób wpływają na to, kto co i w jakich ilościach zjada, ale ma to istotne implikacje dla funkcjonowania ekosystemów. Najważniejszym pytaniem jest, w jaki sposób pasożyty żyją w stanie kontrolować zachowanie swoich gospodarzy.” ».

Co jest specjalnego w tym badaniu?

Niektórzy naukowcy spekulują, że proces ten polega na manipulowaniu pewnymi substancjami chemicznymi w mózgu.

Fredensborg przytacza przykład pasożyta Toxoplasma gondii, występującego w niedogotowanym mięsie i kocich odchodach. Badania sugerują, że może upośledzać funkcję dopaminy i sprzyjać rozwojowi schizofrenii. Dopamina wytwarzana w mózgu jest ważna dla wielu funkcji organizmu, takich jak ruch, i jest powiązana z wieloma chorobami psychicznymi i neurologicznymi. Fredensborg podkreśla jednak, że sposób działania tych pasożytów jest zupełnie inny.

„Samych zmian w zachowaniu nie można porównywać u żywiciela Toxoplasma i mrówek zakażonych przywrą wątrobową, ale podstawowe mechanizmy są porównywalne” – mówi Fredensborg. „Obydwa znajdują się w mózgu w miejscach zdolnych do poradzenia sobie z określonym zestawem zachowań. W przypadku Toxoplasma wiemy, że w grę wchodzi dopamina. W przypadku wątroby nie wiemy jeszcze, jakie neuromodulatory są zaangażowane, ale dopamina jest jednym z głównych podejrzanych, ponieważ pobudza poszukiwanie nowości.” i zachowanie polegające na gryzieniu.

READ  W jaki sposób wirus opryszczki powoduje raka?

Poszukując sposobów wpływania na zachowanie zarażonych mrówek, Fredensborg i Gaske przeczesali lasy Bedstrup w pobliżu Roskilde w Danii i oznaczyli mrówki do badań – nie było to łatwe zadanie.

„Simon stał się prawdziwym mistrzem w znajdowaniu i oznaczaniu zarażonych mrówek w lesie, ale na początku zdecydowanie wyzwaniem było umieszczenie kropli kleju i markera na grzbiecie mrówek tak, aby nie przyklejała się do nich ani etykieta, ani mrówka. ” „Wsuń palec” – mówi Fredensborg.

Naukowcy odkryli, że pewną rolę odgrywa temperatura powietrza. O świcie i zmierzchu, kiedy jest chłodno i większość zwierząt lubi się paść, mrówki chętniej przyczepiają się do czubka liścia i zostają zjedzone. Kiedy zrobiło się cieplej, puściły i czołgały się z powrotem na dół. „Żartowaliśmy, że znaleźliśmy klucz do mrówek zombie” – mówi Fredensborg.

Dlaczego wyniki mają znaczenie

Według Fredensborga przywra lancetowata nie jest jedynym robakiem, który wywołuje zachowania atrakcyjne dla drapieżników. Microphallus papillorobustus migruje do mózgów obunogów – małych skorupiaków wodnych – i skłania je do szukania światła i wypłynięcia na powierzchnię wody, gdzie pływają niespokojnie, przyczepiając się do roślin, a następnie są zjadane przez kaczki.

Euhaplorchis californiensis gniazduje w mózgach zabijaków, powodując nieobliczalne zachowanie i wabiąc czaple. Fasciola hepatica jest powszechna w produkcji zwierzęcej, w tym w Stanach Zjednoczonych, ale rzadko występuje u ludzi, chociaż może zostać zarażona przez skażoną rzeżuchę wodną lub wodę pitną – mówi Fredensborg.

„Badanie to pokazuje, że dobór naturalny precyzyjnie dostosował przejmowanie żywicieli, tak aby pokrywało się ze wzorcami aktywności kolejnego żywiciela w cyklu życiowym pasożyta” – mówi Robert Pullen, ekolog ewolucyjny i profesor zoologii na Uniwersytecie Otago w New Delhi. Zealand, który nie brał udziału w badaniu. „Niskie temperatury popychają pasożyta do przejęcia kontroli i powodują, że mrówki wspinają się na skrawek trawy w czasie, gdy pasące się zwierzę najprawdopodobniej będzie się żerować, podczas gdy wysokie temperatury popychają pasożyta do przejęcia kontroli nad mrówkami, co mrówki opuścić.” Pozwala jej to powrócić do normalnego zachowania i uniknąć przegrzania.

READ  Dlatego niektórzy ludzie nie dostają wirusa

Bolin, który wiele lat temu promotor pracy doktorskiej Fredensborga, opisał działanie robaka jako „uwarunkowaną manipulację” kontrolowaną przez temperaturę zewnętrzną. „Nie przychodzi mi do głowy inny taki przykład, chociaż może to wynikać z tego, że nie przyjrzeliśmy się wystarczająco uważnie” – mówi Bolin. „Kto powiedział, że pasożyty to proste, zdegenerowane stworzenia? Są niesamowite”.

Wyniki sugerują, że można zaprojektować środowisko tak, aby mrówki wróciły do ​​normy.

„Zainicjowanie radykalnej, odwracalnej zmiany zachowania — za pomocą przełącznika — jest prawdopodobnie cechą charakterystyczną pijawki skalpelowej” – mówi Fredensborg. „Mamy jednak nadzieję, że ta umiejętność pomoże nam opisać, jak pasożyty zmieniają zachowanie żywiciela, porównując neurochemię ze stanu „włączony” do „wyłączony” i ustalając powiązanie między infekcją żywiciela, zmianami w jego mózgu i tym, co się z nim dzieje, co powoduje następujące zachowanie.

O autorze

Marilyn Simmons Niezależny pisarz mieszkający w Waszyngtonie, specjalizujący się w zdrowiu, nauce i środowisku. Była korespondentką „Los Angeles Times” w Waszyngtonie, gdzie zajmowała się zdrowiem publicznym, polityką badań biomedycznych oraz przepisami dotyczącymi żywności i leków.

Obecnie testujemy tłumaczenia maszynowe. Ten artykuł został automatycznie przetłumaczony z angielskiego na niemiecki.

Ten artykuł został po raz pierwszy opublikowany w języku angielskim 19 listopada 2023 r. na stronie „Washingtonpost.com” ukazało się w ramach współpracy, a teraz jest dostępne także w tłumaczeniu dla czytelników portali IPPEN.MEDIA.

Continue Reading
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

science

„Zdesperowany, załamany, wściekły”: setki badaczy klimatu na całym świecie są zdesperowani

Published

on

„Zdesperowany, załamany, wściekły”: setki badaczy klimatu na całym świecie są zdesperowani

„Czasami prawie niemożliwe jest nie czuć się beznadziejnie i załamanym” – mówi Ruth Cerezo Motta. Meksykańska klimatolog wyraziła nadzieję, że po ostatnich latach suszy, powodzi i pożarów rządy na całym świecie będą gotowe wysłuchać nauki i działać w najlepszym interesie ludzi. opiekun „.

Zamiast tego Cerezo Motta przewiduje, że do końca tego stulecia globalna temperatura wzrośnie do katastrofalnego poziomu 3 stopni, co nie tylko znacznie przekroczy cel 1,5 stopnia, ale także spowoduje ogromne cierpienie miliardów ludzi. Ale to tylko jej optymistyczna ocena. Konsekwencje kryzysu klimatycznego? Nie są one odległe w przyszłość, ale są już tu dzisiaj.

„Zdesperowany, załamany, wściekły”: setki badaczy klimatu na całym świecie są zdesperowani

Cerezo Motta jest jednym z kilku badaczy klimatu z Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC), z którymi rozmawiał brytyjski serwis. Ekskluzywne badanie Guardiana przeprowadzone na setkach klimatologów ukazuje przerażający obraz ziemskiego klimatu i rozpaczy wśród naukowców.

Wszyscy 843 ankietowani badacze są członkami Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu, organizacji Narodów Zjednoczonych znanej ze szczegółowych raportów na temat zmian klimatycznych. Raporty te uznawane są za wiarygodne źródło informacji i często służą jako wskazówka przy kształtowaniu międzynarodowej polityki klimatycznej, a może nawet złotego standardu. Ankieta przeprowadzona przez najbardziej doświadczonych ekspertów ujawnia głębokie zaniepokojenie.

Na zapytanie Guardiana odpowiedziało około 380 ekspertów, którzy wyjaśnili, że spodziewają się daleko idących zmian klimatycznych. 77% ankietowanych uważa, że ​​temperatura wzrośnie co najmniej o 2,5 stopnia Celsjusza, a prawie połowa spodziewa się wzrostu o 3 stopnie Celsjusza i więcej. Tylko 6% jest optymistą, że cel 1,5 stopnia można osiągnąć.

Przyszłość niemal dystopijna – naznaczona głodem, konfliktami i masową migracją

Zgodnie z obecną globalną polityką klimatyczną ludzkość znajduje się na trajektorii 2,7 stopnia. Wielu badaczy przewiduje „niemal dystopijną” przyszłość charakteryzującą się głodem, konfliktami i masowymi migracjami spowodowanymi niezwykle intensywnymi i częstymi falami upałów, pożarami, powodziami i burzami. Pomimo wyraźnych dowodów naukowych wielu ekspertów jest przygnębionych, złych i przestraszonych niepowodzeniami rządów w podejmowaniu odpowiednich działań.

READ  Jak wieloryby stały się potworami?

„Myślę, że w ciągu najbliższych pięciu lat będziemy świadkami poważnych niepokojów społecznych” – stwierdziła Greta Bickel z Uniwersytetu Tasmanii. „Władze staną w obliczu serii ekstremalnych wydarzeń, w wyniku których produkcja żywności ulegnie załamaniu. Nie mogę sobie wyobrazić bardziej ponurej przyszłości”.

Nadzieję dają tylko dwie rzeczy: rozwiązania technologiczne i następna generacja

Prawie trzy czwarte klimatologów jako główną przyczynę niepowodzenia ochrony klimatu podaje brak woli politycznej. Ponadto wpływ lobbystów, zwłaszcza branży paliw kopalnych, wymienia się jako przeszkodę w skutecznych środkach ochrony klimatu. Kontekst ten obejmuje także utrzymującą się nierówność i brak świadomości ogromnych skutków zmian klimatycznych w najbardziej dotkniętych i najbiedniejszych regionach świata. „Żyjemy w epoce głupców” – gorzko ocenia południowoafrykański badacz.

Pomimo pesymistycznych prognoz część ekspertów potwierdza, że ​​istnieją już techniczne środki ograniczające globalne ocieplenie. „Jestem przekonany, że mamy wszystkie rozwiązania, których potrzebujemy, aby obniżyć globalną temperaturę do 1,5 stopnia Celsjusza i że wdrożymy je w ciągu najbliższych 20 lat” – powiedział optymista Henry Neufeldt z Centrum Klimatycznego ONZ w Kopenhadze. Kluczem jest tutaj szybkie wdrożenie tych działań, chociaż istnieje obawa, że ​​zostaną one wprowadzone za późno i do tego czasu zostaną przekroczone pewne punkty zwrotne.

Ale nie tylko rozwiązania techniczne dają nadzieję badaczom Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu. „Moją jedyną nadzieją jest to, że jako pedagog widzę, że następne pokolenie jest bardzo inteligentne i rozumie politykę” – powiedziała The Guardian niemiecka klimatolog Lisa Schipper z Uniwersytetu w Bonn.

„Żyjemy w epoce głupców”

Dlatego eksperci wzywają do szeroko zakrojonych przygotowań, które uchronią ludzi przed najgorszymi konsekwencjami. Wprowadzenie technologii przyjaznych dla klimatu, takich jak energia odnawialna i samochody elektryczne, może być dobrym punktem, ponieważ może wzmocnić spójność społeczną i globalną solidarność.

Naukowcy pilnie wzywają społeczność międzynarodową do szybkiego i zdecydowanego działania. Ochrona klimatu to nie tylko kwestia technologiczna, to także priorytet polityczny i spójność społeczna. Należy kontynuować walkę ze zmianami klimatycznymi. Każde działanie, które choć w niewielkim stopniu zmniejszyłoby skalę globalnego ocieplenia, zmniejszyłoby ludzkie cierpienie, zaoszczędziło cenny czas na wdrożenie rozwiązań i pozwoliło uniknąć punktów krytycznych w systemie klimatycznym, które mogłyby doprowadzić do nieodwracalnych zmian.

READ  Półpasiec: To są pierwsze objawy

Continue Reading

science

Beta-blokery nie są konieczne po łagodnym zawale serca

Published

on

Beta-blokery nie są konieczne po łagodnym zawale serca
  1. Strona główna
  2. Dowiedzmy się

Naciska

Według badania przeprowadzonego w Szwecji, leki beta-adrenolityczne stosowane zwykle w leczeniu łagodnych zawałów serca są przestarzałe.

FRANKFURT – Beta-blokery są często przepisywane osobom po zawale serca, aby zapobiec kolejnemu zawałowi serca. Niektórzy powinni przyjmować te leki przez ograniczony czas, a inni przez resztę życia. Beta-adrenolityki są od dziesięcioleci standardem w leczeniu zawału serca. Jednak nowe badania sugerują, że ich stosowanie przynosi niewielkie korzyści pacjentom, którzy mają mniej poważne zawały serca i mają prawidłową czynność serca.

Jest to szczególnie ważne, ponieważ preparaty te są powszechnie uważane za bardzo bezpieczne, jednak mogą wiązać się również z nieprzyjemnymi skutkami ubocznymi, takimi jak skrajne zmęczenie, zawroty głowy, depresja, przyrost masy ciała, problemy z krążeniem w dłoniach i stopach oraz zaburzenia erekcji.

Przyjmowanie beta-blokerów nie zmniejsza ryzyka wystąpienia drugiego zawału serca

Według W czasopiśmie specjalistycznym New England Journal of Medicine Opublikowane badanie Według szwedzkiego badacza przyjmowanie beta-blokerów nie zmniejsza ryzyka drugiego zawału serca i nie wpływa na śmiertelność. Naukowcy pod kierownictwem kardiologa Thomasa Jernberga z Instytutu Karolinska w Sztokholmie zrekrutowali do analizy 5020 kobiet i mężczyzn, którzy przeszli zawał serca. 95% z nich leczyło się w 47 różnych ośrodkach w Szwecji, a pozostali w Estonii i Nowej Zelandii.

Wszyscy mieli normalny współczynnik wytrysku. Wskazuje to, jak dobrze serce pompuje krew do reszty ciała. Jeśli po zawale serca mięsień sercowy staje się zbyt sztywny lub zbyt słaby, nie jest już w stanie skutecznie pompować krwi i odpowiednio zaopatrywać narządów, w takim przypadku nazywa się to niewydolnością serca. Frakcja wyrzutowa od 40 do 50 procent jest normalna; W przypadku uczestników badania było to 50 procent lub więcej.

READ  Dlatego niektórzy ludzie nie dostają wirusa

Beta-adrenolityki są najpowszechniejszymi lekami na świecie

Połowa została losowo przydzielona do grupy otrzymującej beta-blokery, metoprolol (najpowszechniejszy lek) i bisoprolol; Druga połowa nie przyjmowała żadnego z tych leków. Badanie nie było zaślepione, co oznacza, że ​​uczestnicy i lekarze prowadzący wiedzieli, kto otrzymywał beta-blokery, a kto nie. Celem było sprawdzenie, jak korzystne byłoby podawanie beta-blokerów osobom z takimi „małymi” zawałami serca.

Podstawowy warunek unikania beta-blokerów: serce musi pozostać wystarczająco wydajne. © Imago/Bond5 Obrazy

Beta-adrenolityki to klasa leków, które należą do najczęściej przepisywanych leków na całym świecie. Podaje się je w leczeniu nadciśnienia, migotania przedsionków i innych nieregularnych uderzeń serca, niewydolności serca i po zawałach serca, ale także w celu zapobiegania migrenom oraz jako krople do oczu w leczeniu jaskry. Beta-blokery działają poprzez blokowanie niektórych receptorów, a tym samym hamowanie uwalniania hormonu stresu, adrenaliny i neuroprzekaźnika noradrenaliny, co powoduje szybsze bicie serca. Beta-blokery powodują zmniejszenie częstości akcji serca, zmniejszając nacisk na mięsień sercowy.

Badania pokazują: Przyjmowanie beta-blokerów nie zapewnia żadnych znaczących korzyści

Badanie przeprowadzono w okresie od września 2017 r. do maja 2023 r., a po średnio trzech i pół roku autorzy sprawdzili wyniki uczestników. Wynik: w grupie osób przyjmujących beta-adrenolityki 3,9% zmarło od zawału serca, natomiast w grupie, która nie otrzymywała tych leków, zmarło 4,1% (uwzględniono wszystkie zgony, nie tylko te). z powodu problemów z sercem).

4,5 procent grupy przyjmującej beta-blokery miało kolejny zawał serca, a 4,7 procent grupy kontrolnej miało kolejny zawał serca. Nie stwierdzono także statystycznie istotnych różnic w częstości występowania niewydolności serca, migotania przedsionków, udaru mózgu czy objawów takich jak duszność i ból w klatce piersiowej. Dlatego badacze doszli do wniosku, że przyjmowanie beta-blokerów nie przynosi tym pacjentom znaczących korzyści, a tym samym można uniknąć potencjalnych skutków ubocznych.

Wyniki „kwestionują rutynowe stosowanie beta-blokerów po zawale serca”

Odkrycia te, zgodnie z wkładem do bieżącego badania przeprowadzonego przez American College of Cardiology, podają w wątpliwość „rutynowe stosowanie beta-adrenolityków u wszystkich pacjentów po zawale serca”. Historia ta sięga czasów, zanim „wprowadzono wiele nowych procedur otwierania zablokowanych tętnic”. Biorąc pod uwagę dostępne obecnie możliwości, u około połowy osób po zawale serca nie rozwija się niewydolność serca.

READ  Czy kofeina pomaga leczyć problemy poznawcze spowodowane brakiem snu? - Ćwicz uzdrawianie

Szwedzcy badacze zwracają również uwagę, że większość badań, które wykazały korzyści ze stosowania beta-blokerów po zawale serca, przeprowadzono w czasie, gdy wiele nowoczesnych, powszechnie stosowanych metod diagnostycznych i leczniczych nie było jeszcze dostępnych. Autor badania Trolls Yendegen z Uniwersytetu w Lund (Szwecja) w artykule dla American College of Cardiology stwierdził, że uszkodzenie mięśnia sercowego było większe: „Dzisiaj obserwujemy więcej zawałów mięśnia sercowego, które są mniejsze i bardziej niebezpieczne”. „Nie wpływa tak bardzo na mięsień sercowy”. Dlatego stawia hipotezę, że „po tym badaniu wielu lekarzy nie znajdzie żadnych wskazań do rutynowego leczenia beta-blokerami wszystkich swoich pacjentów po zawale serca”.

Wytyczne dotyczące leków mogą ulec zmianie po zawale serca

Szwedzki lekarz powiedział Medical News Today, że jego zdaniem wytyczne ulegną teraz zmianie i beta-blokery nie będą już zalecane pacjentom z prawidłową czynnością serca po zawale serca. Podkreśla jednak również, że „dowody nadal potwierdzają skuteczność stosowania beta-blokerów u pacjentów z dużym zawałem mięśnia sercowego i niewydolnością serca”.

Kardiolog Bashar Al-Humairi z University of Texas potwierdził ocenę swojego szwedzkiego kolegi amerykańskiemu magazynowi medycznemu „Health”. Badanie pokazuje, że „nie należy przepisywać leczenia beta-blokerami osobom, które przeszły zawał serca”. Zamiast tego należy go podawać indywidualnie „po ocenie korzyści i ryzyka”. (bum)

Continue Reading

science

NASA pokazuje film symulacyjny: Jak by to było wpaść do czarnej dziury?

Published

on

NASA pokazuje film symulacyjny: Jak by to było wpaść do czarnej dziury?

NASA pokazuje film symulacyjny
Jak by to było wpaść do czarnej dziury?

Posłuchaj materiału

Ta wersja audio została stworzona sztucznie. Więcej informacji | Wyślij swoją opinię

Czarne dziury to potwory, które połykają wszystko w kosmosie. Ekstremalne warunki, jakie stwarzają te obiekty, przekraczają ludzką wyobraźnię. Pracownik NASA opracowuje symulacje, które po raz pierwszy pokazują, jak może wyglądać czarna dziura.

NASA opublikowała symulowany film pokazujący, co by się stało, gdyby został połknięty przez czarną dziurę. the Scenariusz napisał Jeremy Schnittman Pracuje jako astrofizyk w Centrum Lotów Kosmicznych Goddarda w NASA. Opiera się na obliczeniach fizycznych zawierających ogromne ilości danych. Film z muzyką trwa cztery minuty. Dla zainteresowanych wyjaśnia z kilku perspektyw, co widzisz podczas wyimaginowanej podróży i co dzieje się po drodze.

Czarne dziury można opisać jako ścieżki grawitacyjne w przestrzeni. Siły grawitacyjne masywnych obiektów są tak silne, że nawet światło nie może opuścić tego obszaru ani przez niego przejść. Zewnętrzna granica tego obszaru nazywana jest horyzontem zdarzeń. Ani informacja, promieniowanie, ani materia nie mogą przekroczyć tego horyzontu zdarzeń od środka. Siły grawitacyjne czarnych dziur są tak silne, że mogą rozerwać nawet gwiazdy.

Podobny do Strzelca A*

Czarna dziura Schnittmanna w symulacji jest podobna do dziury w centrum Drogi Mlecznej, zwanej Sagittarius A*. Grawitację szacuje się na około 4,3 miliona mas Słońca. Horyzont zdarzeń obejmuje około 25 milionów kilometrów, co stanowi około 17% drogi z Ziemi do Słońca.

Przy tworzeniu wizualizacji Schnittman współpracował ze swoim kolegą Brianem Powellem. Zespół Goddarda korzysta z superkomputera Discover w centrum symulacji klimatu NASA. Cały projekt wymaga stworzenia i przetworzenia około 10 terabajtów danych. Stanowi to około połowę szacowanej zawartości tekstu w Bibliotece Kongresu i zajmuje około pięciu dni przy użyciu zaledwie 0,3 procent ze 129 000 procesorów Discover. Na typowym laptopie osiągnięcie tej samej wydajności zajęłoby ponad dekadę.

Punkt bez powrotu

Badania nad czarnymi dziurami, które sięgają granic praw fizyki, a nawet wykraczają poza strukturę czasoprzestrzeni z jej „nieskończonością”, czynią je szczególnie atrakcyjnymi dla badaczy. Symulacja tych trudnych do wyobrażenia procesów „pomaga mi połączyć abstrakcyjną matematykę teorii względności z konsekwencjami w prawdziwym wszechświecie” – wyjaśnia Schnittman. Dlatego symulował dwa różne scenariusze. Na jednym z nich kamera astronauty przelatuje blisko horyzontu zdarzeń czarnej dziury, a następnie zostaje ponownie wyrzucona. W drugim scenariuszu astronauta i kamera wykraczają poza horyzont zdarzeń czarnej dziury, a zatem punkt, z którego nie ma szans na powrót – wyjaśnia astrofizyk.

Ogólna teoria względności Alberta Einsteina faktycznie opisuje, jak zmienia się upływ czasu w czarnych dziurach. Schnittmann również zajął się tą strukturą, którą opisuje się jako grawitacyjną dylatację czasu. Według jego obliczeń astronauta, który odbył sześciogodzinny lot w pobliżu horyzontu zdarzeń czarnej dziury, a następnie został wyrzucony z powrotem w przestrzeń kosmiczną, byłby o około 36 minut młodszy od swoich kolegów znajdujących się w wystarczającej odległości. Jeśli jest to szybko obracająca się czarna dziura, może to zająć lata, wyjaśnia Schnittman.

Obiekty stają się spaghetti

Druga symulacja jest nieco inna. Zarówno kamera, jak i czasoprzestrzeń, w której się porusza, przyspieszają w kierunku środka czarnej dziury, jednowymiarowego punktu zwanego osobliwością, w którym prawa fizyki znane na Ziemi już nie obowiązują. „Kiedy kamera przekroczy horyzont, do zniszczenia przez spaghetti będzie już tylko 12,8 sekundy” – wyjaśnia Schnittman. Ponieważ siła grawitacji na końcu obiektu najbliżej czarnej dziury jest znacznie większa niż na drugim końcu, obiekty rozszerzają się niczym kapilara. Dlatego astrofizycy nazywają ten proces spaghetti.

Pragnienia SchnittmanaAby pewnego dnia mógł udowodnić swoją teorię o czarnych dziurach. Symulacja jest pierwszym krokiem w tym kierunku.

READ  Dziedzictwo neandertalczyka o janusowej twarzy
Continue Reading

Trending