NSWidmo, które trwa w Niemczech od półtora roku: widmo zamykania szkół. Są one najbardziej rażącym środkiem rządowej polityki epidemiologicznej, a ich niszczycielskie konsekwencje dla biografii milionów dzieci i młodzieży są dobrze udokumentowane.
Nic dziwnego, że nerwy są na krawędzi z nadejściem drugiej zimy Corony: niektórzy – zwłaszcza rodziny – boją się nowych zamknięć, podczas gdy inni – zwłaszcza politycy i media – podnoszą ten strach za pomocą ponurych prognoz.
Nie ma ku temu powodu: czas przegonić ducha i zakończyć nawiedzone miejsce. Sytuacja, w której żyjemy dzisiaj, różni się od sytuacji sprzed roku.
Zmieniła się nasza wiedza na temat niebezpieczeństw związanych ze szkołami, które od dawna bezpodstawnie określano mianem przyczyn epidemii, a także o niezwykle niskim ryzyku dla dzieci. A polityka, która nie może przymykać oka na psychologiczną i społeczną dewastację kolejnej zimy, nauczyła się czegoś nowego.
Nawet Angela Merkel wykluczyła „zamknięcia szkół w całym kraju” na konferencji prasowej po ostatniej konferencji premiera – historyczne zdanie, ponieważ sama kanclerz mówiła o trwających kilka miesięcy przestojach w Bundestagu, które popchnęły ją do objęcia urzędu premiera. Wycieczka ministra.
„Wielka szkoda” uczenia się na odległość
Również w krajach związkowych nikt nie chce, by powtórzył się ten sam horror – nawet puryści tacy jak Winfried Kretschmann, który podkreśla „wielką szkodę” uczenia się na odległość. Podniesienie obowiązkowej frekwencji, na którą zdecydowała się Brandenburgia, nie jest bezproblemowe. Ale kiedy jest używany, by pomieścić najbardziej niespokojnych rodziców, sprzyja zamykaniu i utrzymywaniu ciszy w szkole.
Największym obecnie niebezpieczeństwem jest to, że surowe zasady kwarantanny dla osób, z którymi można się skontaktować, prowadzą do większego chaosu, nawet do wirtualnej blokady. To nie powinno się zdarzyć.
Władze szkół w Hamburgu pokazują wyjście: zaprzestały śledzenia kontaktów w szkołach i obowiązkowych kwarantanny dla osób siedzących obok nich – słusznie wskazując, że szkoły należą do „najbezpieczniejszych miejsc epidemii” dzięki seryjnym testom. Ten przykład powinien złapać. Dzieci zasługują na nieustraszoną zimę.