AKiedy ostatnio ministerstwa Niemiec i Chin spotkały się na konsultacjach rządowych, wszystko wyglądało inaczej. Spotkanie odbyło się wirtualnie, ponieważ pandemia koronawirusa wciąż trwała, a to Angela Merkel przewodniczyła mu ze strony niemieckiej, z własnym stylem chińskiej polityki.
„Drogi, drogi premierze” – powitała premiera Li Keqianga. Oczywiście istnieją różnice zdań między tymi dwoma krajami, zwłaszcza w kwestiach praw człowieka. Ale: „Do tej pory zawsze byliśmy w stanie rozwiązać również te problemy”. W końcu UE negocjowała umowę inwestycyjną z Pekinem podczas swojej prezydencji. „Wiecie, że to będą moje ostatnie konsultacje międzyrządowe, ale mam nadzieję, że nie będą to ostatnie konsultacje międzyrządowe między Chinami a Niemcami” – dodała kanclerz.
We wtorek rozpoczną się pierwsze rozmowy ministerialne ery postmerkelskiej, które będą miały zupełnie inny kontekst. Relacje Merkel z Chinami zaznaczyło się także tym, że przeformułowała ona wspólną formułę dla Unii Europejskiej: lata temu Europejczycy zgodzili się, że Chińska Republika Ludowa jest jednocześnie „partnerem, rywalem i rywalem systemu” dla nich. Merkel zasadniczo pominęła tę ostatnią cechę.
Ale teraz jest rząd w Berlinie, który właśnie opublikował strategię bezpieczeństwa narodowego, która ponownie zawiera wszystkie trzy terminy. Po eksperymentach z rosyjskim potencjałem szantażu w wojnie ukraińskiej, Berlin, podobnie jak Unia Europejska, dąży do „odryzykowania” w stosunku do Chin, zmniejszenia zagrożeń wynikających z zależności gospodarczych. Sam: wciąż brakuje dokumentu, który wyjaśniałby realizację długo oczekiwanej strategii Chin.
Mówi poseł Zielonych Reinhard Bütikofer, który przez wiele lat pełnił funkcję zastępcy przewodniczącego delegacji ds. stosunków z PRL. Były lider Partii Zielonych uważany jest za jednego z najlepszych chińskich znawców polityki europejskiej iz pewnością najbardziej doświadczonego w swojej partii, której minister spraw zagranicznych Annalina Berbock odpowiada za chińską strategię.
Strategia Chin powinna zbliżyć się do europejskiego standardu
Wielokrotnie informowano o tym, że nieporozumienia między MSZ Zielonych a Kancelarią kierowaną przez SPD opóźniały realizację strategii. Butikoffer odpowiada, że osiągnięto już duży konsensus w sprawie strategii bezpieczeństwa.
„Konkurencja i rywalizacja reżimów z Chinami nasiliły się i dokładnie to mówi wspólna strategia bezpieczeństwa rządu federalnego” – mówi Bütikofer. Rząd Merkel był, że tak powiem, w tyle, jeśli chodzi o Chiny. Z jednej strony nowa strategia Chin będzie zbliżać się do standardów europejskich.
Projekt dokumentu strategicznego, opublikowany w listopadzie przez Spiegel Report, skupia się na zmniejszaniu zależności. Mówiono wówczas, że socjaldemokraci obawiają się jednak nadmiernych trudności dla gospodarki. Na przykład w projekcie stwierdza się, że rząd federalny chce poprzeć zakaz importu do UE, jeśli w inny sposób nie można zagwarantować „łańcuchów dostaw wolnych od naruszeń praw człowieka”.
W tym momencie Potikofer nie widzi konfliktu w dzisiejszej koalicji. „Rząd federalny jest obecnie zaangażowany w rozwój unijnego prawa dotyczącego łańcucha dostaw, które dotyczy egzekwowania standardów praw człowieka w polityce handlowej” – powiedział Green. „Dlatego nie widzę tutaj żadnego fundamentalnego dysonansu. Będzie to miało również odzwierciedlenie w strategii Chin”.
Kolejnym punktem projektu, na który zwrócono uwagę, była umowa inwestycyjna z Unią Europejską. Wielu obserwatorów uznało to za niezwykle korzystne dla Chin. Kiedy Pekin następnie nałożył zakaz wjazdu na Bütikofer i innych posłów do Parlamentu Europejskiego z powodu ich krytyki sytuacji w zakresie praw człowieka, Parlament Europejski zablokował ratyfikację.
Umowa inwestycyjna „umarła jak gwóźdź do trumny”
W projekcie strategii określono jednak warunki, na jakich można by ją wznowić. Bütikofer obecnie praktycznie wyklucza taką możliwość. „Moim zdaniem umowa inwestycyjna jest martwa”. Wynika to nie tylko z zakazu wjazdu.
„Dla Pekinu umowa od początku nie dotyczyła handlu, ale podziału między Europą a Stanami Zjednoczonymi” – mówi Bütikofer. „Tymczasem w Chinach zapadły również pewne decyzje legislacyjne, które w żaden sposób nie leżą w interesie europejskiej gospodarki”.
Obejmowały one nowe przepisy antysankcyjne umożliwiające karanie grzywną europejskich firm za współudział w amerykańskich sankcjach wobec Chin oraz zaostrzenie ustawy o szpiegostwie. Ten ostatni niemal dokładnie analizuje wspólne umowy z chińskimi firmami podejrzanymi o szpiegostwo. Umowa inwestycyjna nie przewiduje żadnej ochrony przed żadnym z nich. Dlatego konwencja w tej formie jest przestarzała. I, nawiasem mówiąc, Konfederacja Przemysłu Niemieckiego zgadza się.
Jeśli ożywienie porozumienia zniknie ze strategii Chin, to z pewnością jest to strategiczny punkt dla Zielonych. Ale także dla spójności europejskiej. „Niemcy muszą uczynić swoją strategię wobec Chin bardziej europejską”, mówi Potekhofer. Tylko w ten sposób można odeprzeć chińskie próby podziału.
Nawiasem mówiąc, można to również przećwiczyć w przyszłych konsultacjach rządowych. Prezydent Francji Emmanuel Macron towarzyszył niemieckim ministrom w jego podróży do Chin. I odwrotnie, dlaczego nie włączyć francuskich lub polskich ministrów do konsultacji naszego rządu z Pekinem? Dla Berlina ważne będzie wysłanie takich sygnałów”.