drKatolicyzm to wielka religia. To ma swoją nazwę od greckiego słowa katolicki. Oznacza: odnoszący się do całości, mający uniwersalne zastosowanie i uniwersalny. Było to roszczenie religijne i przez długi czas także świeckie roszczenie do władzy. Wiara katolicka musi być wiarą powszechnie obowiązującą.
Doprowadziło to również do tego, że praktyki religijne Kościoła katolickiego są niemal identyczne na całym świecie. Ale ciemna strona katolicyzmu rozprzestrzenia się po całym świecie. Na przykład wykorzystywanie seksualne popełnione przez członków duchowieństwa katolickiego, księży i inne osoby.
Nie można dłużej zaprzeczać, że nadużycia nadszarpnęły reputację Kościoła. A Kościół, choć niepewny i wymijający, zaczął traktować to poważnie, choć nie wszędzie z taką samą intensywnością.
W Irlandii czy Niemczech nadużycia są znacznie większym problemem publicznym niż w innych krajach. Na przykład w Polsce. Tam katolicyzm nie jest tylko religią w świeckim społeczeństwie. Jest to raczej coś w rodzaju religii państwowej, spopularyzowanej przez historię ruchu oporu w ciągu dziesięcioleci rządów komunistycznych.
Ponadto obecny konserwatywny rząd narodowy widzi w PiS sojusznika Kościoła katolickiego w walce z zachodnią nowoczesnością i pluralizmem życia. W każdym razie próbujesz wykorzystać do tego kościół.
W środowisku partii Prawo i Sprawiedliwość krytykowanie kościoła jest uważane za niepatriotyczną zbrodnię wymierzoną w podstawy państwa. Przecież nie tylko ludzie z tego środowiska są dumni z tego, że papież Jan Paweł II pochodził z Polski i swoją mocną wiarą wniósł ogromny wkład w wyzwolenie Europy Wschodniej spod sowieckiego lodu. baza.
Karol Józef Wojtyła, kanonizowany kilka lat po śmierci, jest niekwestionowanym bohaterem narodowym Polski. Oczywiście od lat krążą pogłoski, że Wojtyła jako arcybiskup krakowski reagował na przypadki nadużyć w latach 60. w podobny sposób, jak dostojnicy kościelni w innych krajach. Nie usunął podejrzanych o nadużycia i skazanych z nabożeństwa, ale zatuszował wydarzenia. W niektórych przypadkach przenosił zainteresowanych do innych parafii, gdzie nadal pełnili posługę duchowną.
W jednym przypadku napisał list polecający do kardynała Franza Königa w Wiedniu w sprawie oskarżonego księdza, nie informując go o zarzutach stawianych jego podopiecznym. Krytyczna wobec rządu polska prywatna telewizja TVN24 wyemitowała niedawno film, w którym te zarzuty zostały podniesione i potwierdzone. Właśnie ukazała się po polsku książka holenderskiego dziennikarza Eke Overbeeka, który pracuje jako korespondent w Warszawie. Nosi tytuł Maxima Colpa. Jan Paweł II wiedział.
Na razie nie wiadomo, czy zarzuty są prawdziwe. Innym problemem jest to, że Overbeek, podobnie jak nadawca TVN24, opiera się nie tylko na zeznaniach świadków, ale także na dokumentach z komunistycznego wywiadu SD – niekoniecznie godnych zaufania.
Ale nie czekając na wyjaśnienia, rząd PiS od razu stanął po stronie zmarłego papieża i rozpoczął prawdziwą wojnę kulturową. MSZ stwierdziło, że film emitowany przez kanał telewizyjny może mieć efekt „odpowiadający celom wojny mieszanej, mającym na celu tworzenie podziałów i napięć w polskim społeczeństwie”.
Skandal, że Polska jako członek Unii Europejskiej nie jest neutralna
W ten sposób „zdolność RP do odstraszania potencjalnego przeciwnika” mogłaby zostać osłabiona. Premier Moravikki stał się bardziej widoczny na prywatnym nagraniu wideo. Powiedział: „Dzisiaj wojna toczy się nie tylko za naszymi wschodnimi granicami. Niestety są środowiska, które próbują rozpalić w nas niemilitarną wojnę domową”. Przewodniczący Izby Reprezentantów, Parlamentu, powiedział w przemówieniu telewizyjnym: „Jan Paweł II to nasza tożsamość, to, co nas łączy i trzyma razem”.
Ujawnia to całą nędzę kraju, którego największa partia rządząca nie cofa się przed zaciekłym kontratakiem na uzasadnione, choć nie udowodnione zarzuty wobec bohatera narodowego. i ogłosić wszystkich krytyków, ale przede wszystkim ich sympatyków wrogami ludu.
Neutralność państwa w sprawach religijnych i sądowniczych jest niedawnym osiągnięciem. To jedna z surowych zasad, których Polska jako członek Unii Europejskiej musi przestrzegać. To skandal, że polski rząd, w swoim konserwatywnym, patriotycznym oburzeniu na suwerenność, bez wahania ją ignoruje.
Sytuację pogarsza fakt, że środowiska PiS nie boją się nawiązywać do wojny ukraińskiej. the kompletny Społeczeństwo polskie, w tym opozycja, wspiera Ukrainę w walce z rosyjską agresją. Jednak rząd, wbrew własnej wiedzy, daje do zrozumienia, że krytycy ewentualnych nadużyć arcybiskupa Wojtyły chcą osłabić gotowość Polski do samoobrony. destabilizować, degradować.
To niezapomniany przykład tego, jak destrukcyjny może być absolutny patriotyzm, który nie jest już związany zasadami społeczeństwa obywatelskiego. Oczywiście w Polsce są też jasne punkty. Na przykład w osobie Adama Michnika, założyciela i redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, największego polskiego dziennika.
Michnik to siła narodowa w Polsce. Od lat 60. był przeciwnikiem reżimu i utrzymywał kontakty z wyemigrującym później filozofem Leszkiem Kwakowskim oraz innymi działaczami opozycji. Kilkukrotnie skazany na więzienie, na początku lat 80. wstąpił do NSZZ „Solidarno”, zasiadał przy Okrągłym Stole i założył gazetę „Solidarno”, która później stała się „Gazetą Wyborczą”.
Głos Michnika, wciąż funkowy jak 30 lat temu, jest ważny w Polsce. Poza środowiskiem opozycyjnym. Teraz Michnik, który nie jest członkiem kościoła, również skomentował sprawę Wojtyi. Broni zmarłego papieża, a także wyraził współczucie dla niektórych pracowników z czasów komunizmu po 1989 roku.
Oczywiście opowiada się po stronie Wojtyły w zupełnie inny sposób niż Prawo i Sprawiedliwość. Uważa się, że zarzuty wobec zmarłego papieża mogą być prawdziwe. W wywiadzie mówi: „Rozumiem, że nadszedł czas rozrachunku. Ale dla mnie niedopuszczalne jest sprowadzanie polskiego papieża do afer pedofilskich”.
Pozostaje jedną z najwybitniejszych postaci życia publicznego w dziejach Polski XX wieku. Michnik: „Nie ma ludzi, którzy nie popełniają błędów, są z kamienia i są święci pod każdym względem”. Zwraca uwagę na znaczenie Wojtyły dla polskiej opozycji: „Wiele mu zawdzięczam i myślę, że Polska wiele mu zawdzięcza za pomniejszenie tej jednej kwestii. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że jako głowa Kościoła ponosi on pewną odpowiedzialność za te gafy. ”
Może się to wydawać przesadnie wyrozumiałym pojedynkiem jeden na jednego. Ale Mechnick idzie o krok dalej. Mówi, że to, co dziś jest uważane za oczywiste, nie było czterdzieści lat temu. Nadużycia nie były większym problemem niż homoseksualizm. Michnick: „Nie mówiono o tym. Poza tym nie było sensu wspominać o czyjejś orientacji seksualnej. Dziś jest zupełnie inaczej. Z tej perspektywy można mnie winić za to, że nie walczyłem o prawa LGBT. był niewolnikiem.” do ducha czasu, wierząc, że to czysto intymna sprawa.”
Papież Franciszek odpowiedział na zarzuty wobec Wojtyły bardzo nielicznymi orzeczeniami. Powiedział: „Nie znam stanu, ale to było normalne”. Ponadto każdą epokę „należy interpretować zgodnie z interpretacjami danego czasu”. Innymi słowy, to, co wtedy nie było uważane za złe, nie może być dzisiaj potępione.
Adam Mitschnick jest daleki od takiej obojętności. Nie chce usprawiedliwiać Wojtyły ani tuszować jego braku zainteresowania z dzisiejszej perspektywy. Zamiast tego wzywa do pobłażliwości w radzeniu sobie z przeszłymi wykroczeniami lub zaniedbaniami.
Bo łagodne i refleksyjne ostrzeżenie nie oznacza niewinności. Ale stara się zrozumieć inne czasy i ich wartości od środka. A ja zapytałam, czy to możliwe, żeby Wojtyła celowo i celowo się nie zatuszował. Ale to po prostu nie widziało, nie widzi, co stoi dziś jak gigantyczny słoń w sali przemówień: skandal związany z napaścią na tle seksualnym. Granica między zrozumieniem a nieodpowiedzialnym przebaczeniem lub przeprosinami jest bardzo wąska, zwłaszcza w przypadku napaści na tle seksualnym. Ale czasami warto spróbować go przejść.
Na przykład w świetle kolonialnych stereotypów czy zamiłowania Niemców do samochodów i autostrad, które dziś niektórym wydaje się śmieszne, czy wiary, która nie podzieliła łaski postępu technicznego. Może to prowadzić do większej pobłażliwości, sprawiedliwości i historycznej ostrości osądu w naszych historycznych i politycznych debatach na temat tożsamości.