entertainment
Unia Europejska – Bitwa o Polską
Bardzo się starali, aby zapobiec najgorszemu. Jeszcze przed przerwą wakacyjną wpływowy wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans groził Polsce sankcjami. Następnie holenderski komisarz przez wiele tygodni milczał. Wyglądało to tak, jakby chciał zapomnieć o groźbie. Tymczasem kanclerz Angela Merkel rozpoczęła ofensywę uroku. W dniu, w którym polski rząd zakończył kontrowersyjną reformę sądownictwa, Merkel pogratulowała nowemu premierowi Matuszowi Morawieckiemu. „Dziś stosunki niemiecko-polskie są bardziej zróżnicowane i żywe niż kiedykolwiek wcześniej” – stwierdziła kanclerz.
Nic nie działa. A teraz stało się najgorsze: polskie sądownictwo zostało „upolitycznione”, a rządząca partia Prawo i Sprawiedliwość może „wpływać” na orzeczenia Sądu Najwyższego – skarżył się w środę w Brukseli Timmermans. Oznacza to, że stało się dokładnie to, czemu UE chciała zapobiec: praworządność jest zagrożona.
Otwiera się otchłań
Tymczasem Bruksela wyciągnęła najniebezpieczniejszą broń i wszczęła postępowanie na podstawie art. VII Traktatu o Unii Europejskiej. Ponieważ rozwiązanie to mogłoby zakończyć się eliminacją prawa głosu – ubezwłasnowolnieniem Polski – nazywa się je „opcją nuklearną”. Podobnie jak bomba atomowa, broń ta ma przede wszystkim działać odstraszająco. Jednak odstraszanie zawiodło i dialog ustąpił miejsca wzajemnym oskarżeniom. Timmermans wciąż próbuje budować mosty. Powiedział, że podjął decyzję z „ciężkim sercem” i chciał ją zmienić. Dodał: „To nie jest opcja nuklearna, ale raczej próba dialogu”.
Ale te słowa nie odbiły się już echem w Warszawie, gdzie ludzie zaszyli się w zbudowanej przez siebie fortecy wozowej. Nawet polski prezydent Andrzej Duda, który do 2015 roku był posłem do Parlamentu Europejskiego, zarzucił UE kłamstwo. „Wielu przedstawicieli instytucji europejskich kłamie na temat Polski. Wy kłamiesz”. Obrus został rozdarty i teraz otwiera się otchłań. Warszawa odizolowała się już od Brukseli w sporze o politykę uchodźczą. Tydzień temu na szczycie UE przewodniczący Rady UE Donald Tusk, który jest Polakiem, ostrzegał przed podziałem między Wschodem a Zachodem. Unia Europejska musi ponownie rozważyć swoje postępowanie, jeśli nie chce ponieść szkody.
Nacjonalistyczny Blok Wschodni stoi
Teraz różnica jest tak głęboka, że opuszczenie Unii Europejskiej nie jest już wykluczone. Politolog Renata Minkowska na łamach „Die Zeit” podaje, że prawicowy rząd katolicki w Warszawie określił Unię Europejską jako wroga Polaków. Może to również doprowadzić do pożegnania Europy; Po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej „Brexit” stał się możliwy. Ale na razie wygląda na to, że Polska wybrała emigrację wewnętrzną, jakby rząd w Warszawie przygotowywał się do zimnej wojny z Brukselą. W tym scenariuszu kluczowe będą najbliższe trzy miesiące. Tyle prawdopodobnie zajmie wprowadzenie sankcji, które rozpoczną się teraz.
Jak dotąd był to przede wszystkim akt symboliczny, bez wymiernych konsekwencji. Polska jest w krytycznej sytuacji, ale nie ma się czego bać. Prawa głosu nie zostaną odebrane, gdyż wymagałoby to jednomyślności w Radzie Ministrów, a Węgry miałyby prawo weta. Nowy nacjonalistyczny blok wschodni istnieje, co do tego nie ma wątpliwości. Decydująca bitwa w ciągu najbliższych tygodni rozegra się gdzie indziej: w krytykowanych przez Dudę instytucjach UE – i w polskiej opinii publicznej. Komisja Europejska będzie najpierw starała się przeciągnąć na swoją stronę Parlament Europejski (który okazał się w pełni przygotowany do zajęcia się tą kwestią), a następnie większość Rady Ministrów UE.
Przewodniczący Rady Tusk konkurentem PiS?
W Radzie potrzeba czterech piątych państw członkowskich, czyli 22 głosów, aby określić ryzyko „poważnego naruszenia” podstawowych wartości europejskich. Będzie to pierwszy sprawdzian dla komisji, ale także dla jej przeciwników. Czy Polska znajdzie kolejnych sojuszników? Jak zachowałyby się Czechy lub Wielka Brytania? Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker i jego zastępca Timmermans mają nadzieję, że wystartuje większość; Niemcy i Francja pokazały już swoje wsparcie. Jeśli pierwszy akt procesu sankcyjnego zakończy się sukcesem, rząd PiS w Warszawie nie będzie mógł odgrywać roli prześladowanej niewinności – wynika z brukselskich wyliczeń.
Potem wróci do domu sama, musząc stawić czoła potężnej proeuropejskiej opozycji. Polskie społeczeństwo jest już głęboko podzielone. Nie tylko opozycja pokłada nadzieję w Europie. Wielu Polaków, którzy głosowali na rządzącą partię Prawo i Sprawiedliwość, jest jednocześnie lojalnych wobec UE – chociażby dlatego, że korzystają z dotacji zapewnianych przez Brukselę. Kluczową rolę mógłby odegrać przewodniczący Rady Tusk. Z jednej strony to on ma zorganizować głosowanie w Radzie Ministrów. Z drugiej strony mówi się, że przywódca szczytu UE ma nowe ambicje polityczne: może wrócić do Warszawy na czas, aby wziąć udział w kolejnych wyborach w Polsce w 2019 r. i rzucić wyzwanie PiS.
Jak wygląda przyszłość Unii Europejskiej?
Ale co się stanie, jeśli ten plan nie zadziała? A co jeśli polskie media – nękane przez rząd PiS – w końcu zwrócą się przeciwko Brukseli, a w UE nie będzie większości, która udzieliłaby ostrej nagany? Sankcje okazałyby się wówczas tępą bronią. Komisja wpadłaby w ich ręce. To tylko pogłębi podział na Wschód i Zachód. Posłuży także jako przecier dla wszystkich, którzy chcą pożegnać się z „inkluzywnym” modelem UE i domagać się „twardego rdzenia” lub „awangardy”. Waszym przywódcą jest Emmanuel Macron. Głowa liberalnego państwa francuskiego wzywa do „ponownego utworzenia” Unii Europejskiej – z Eurogrupą w jej centrum.
Jak dotąd Merkel i Juncker stawiali opór. Za wszelką cenę starają się utrzymać jedność UE – nawet za pomocą sankcji finansowych, czyli wycofania pomocy UE. Jeśli jednak przegrają bitwę o Polskę, debata o przyszłości Unii Europejskiej rozgorzeje. Fakt, że Berlin nie ma (jeszcze) nowego rządu, nie będzie już wymówką.
„Cały czas miłośnik mediów społecznościowych. Często spada. Twórca. Oddany miłośnik jedzenia. Odkrywca. Typowy rozrabiaka”.
entertainment
Podróż do jądra ciemności
Początkowo granica między Polską a Białorusią była jeszcze zielona. Ale potem reżyserka Agnieszka Holland i fotograf Tomasz Nomiuk przeszli na czerń i biel. Film „Zielone granice” przenosi widza do świata pomiędzy światłem i ciemnością, dobrem i złem, nadzieją i rozpaczą.
W październiku 2021 r. do stolicy Białorusi, Mińska, wraz z rodziną i innymi uchodźcami przybyli Syryjczycy Bashir (Jalal Al-Taweel) i Amina (Dalia Naous). Polegając na obietnicach dyktatora Aleksandra Łukaszenki, Al-Bashir i Amina opuścili swój dom w Harasta w Syrii, aby przez Polską dotrzeć do Szwecji.
Początkowy optymizm („jesteśmy w Europie”) ustępuje miejsca świadomości, że droga będzie długa i trudna. Początkowo pojawiały się problemy z nadejściem ciemności, zimnem i kończącymi się bateriami w smartfonach. Jednak Europa wydaje się być obietnicą dla ludzi z różnych krajów, starych i młodych. Angielski jest powszechnym językiem, za pomocą którego mogą się porozumiewać.
Sarkastyczny śmiech
Za około dwie i pół godziny polski reżyser Holland wyrusza w podróż do jądra ciemności. Na granicy białoruscy strażnicy graniczni sprzedają spragnionym uchodźcom wodę mineralną po 50 euro za butelkę. Odpowiadają na pytanie: „Dlaczego nam to robisz?” Al-Bashir i wszyscy inni są ofiarami zorganizowanego okrucieństwa.
Z Polski wracają na Białoruś. Kamera Nomioka rejestruje sceny polowań na obszarze objętym zakazem, a ludzie, zwani „turystami”, są transportowani jak bydło. Drut kolczasty, krzyki, molestowanie i płacz dzieci są wyrazem terroryzmu narzuconego przez państwo. Aktorzy z dużą intensywnością uwiarygodniają doświadczenia liminalne i przejścia graniczne, które towarzyszą ich bohaterom.
Twórczość Hollanda możemy zrozumieć jako filmowy protest przeciwko polityce Łukaszenki, która wabiła uchodźców pustymi obietnicami i wykorzystywała ich los politycznie. Holandia coraz intensywniej swoje emocjonalne polemiki kieruje przeciwko wybranemu właśnie prawicowo-nacjonalistycznemu rządowi PiS w Polsce.
„Oni nie są ludźmi!”
Reżyser, podążając różnymi drogami życia, pokazuje skutki nieludzkiej polityki uchodźczej, wspieranej propagandą radiową. Jan (Thomas Flossok), młody strażnik graniczny i ojciec, doświadcza indoktrynacji swoich przełożonych słowami w stylu: „To nie są ludzie!”
Centralną postacią ludzkiej empatii staje się psychiatra Julia (Maja Ostaszewska). Ich wzmożone współczucie i chęć pomocy wydają się bardziej realne niż aktywiści w filmie, którzy czasami spierają się w kategoriach specyficznie politycznych. Julia również spotyka się z molestowaniem, ponieważ musi rozebrać się do naga przed przeszukaniem. Rozpacza nad swoim krajem, ale zdaje sobie sprawę, że nie jest w stanie wyleczyć całej Polski.
Film niemal przez cały czas pozostaje w egzystencjalnej ciemności, pozornie nie mogąc wyrwać się z błędnego koła graficznego horroru. Dopiero na końcu promienie światła przenikają ciemność. Jan, funkcjonariusz polskiej straży granicznej, przeszedł proces odzyskiwania świadomości; Nie widzi już świata w czerni i bieli.
Emocjonalna chwila
Rodzina przyjmuje francuskojęzycznych uchodźców z Afryki. Piosenka Youssoufy „Mourir mille fois” tworzy emocjonalny moment, który łączy gospodarzy i gości.
Film Hollande’a kończy się stwierdzeniem, że Polska przyjęła prawie dwa miliony Ukraińców w pierwszych tygodniach wojny agresywnej przeciwko Ukrainie w 2022 roku. Wiosną 2023 roku na granicy polsko-białoruskiej nadal giną ludzie.
„Cały czas miłośnik mediów społecznościowych. Często spada. Twórca. Oddany miłośnik jedzenia. Odkrywca. Typowy rozrabiaka”.
entertainment
Film – Produkcja Netflix: Horror w dżungli z Polski
Warszawa (dpa) – Las wygląda naprawdę strasznie w baśniach takich jak Jaś i Małgosia, a jeszcze bardziej w filmach takich jak „Projekt Blair Witch”. Cały podgatunek horrorów koncentruje się wokół lasu lub innej odosobnionej przyrody jako scenerii horroru: tak zwane filmy o dżungli.
Polski film Netflix „Dziś w lesie nikt nie śpi” w reżyserii Bartosza M. Kowalski (36 lat). „Nastolatki powinny zostać wyleczone z uzależnienia od technologii na obozie offline w lesie. Jednak ciemna siła grozi, że na zawsze pozbawi ich dostępu do Internetu” – pisze o treści serwis streamingowy.
Klasykami wiejskiego horroru filmowego są 46-letni horror preriowy „The Chain Saw Massacre” (też: „Texas Blood Court”; tytuł oryginalny: „The Texas Chain Saw Massacre”) i 40-letni slasher . Akcja „Piątek 13”. Na przykład dwanaście lat temu powstał brytyjski thriller Eden Lake z Kelly Reilly i Michaelem Fassbenderem w rolach głównych.
Motywy Backwoods stały się tak popularne, że w 2010 roku ukazał się pastiszowy film z dwoma głupkowatymi bohaterami, którzy przypadkowo stali się postaciami z horroru w swoim otoczeniu: kanadyjska komedia „Tucker i Dale kontra Zło”.
Badacze mediów tak podsumowują istotę takich filmów: Mieszkańcy miast (głównie nastolatki) znajdują się pod kontrolą potwornych stworzeń zamieszkujących dzicz. Każdy, kto chce uciec od tego piekła przemocy, musi stać się niecywilizowany i bezwzględny.
Tak właśnie dzieje się w przypadku „Dziś w lesie nikt nie śpi” (oryginalny tytuł: „W lesie dzis nie zasnie nikt”). Na obozie dla młodych osób uzależnionych od telefonów komórkowych, o tematyce katolickiej nawiązującej do Polski, w pierwszej kolejności zbierane są smartfony, aby później szukanie pomocy nie było już łatwe.
Na wędrówkę po lesie wybiera się niewielka, zróżnicowana grupa młodych ludzi, w skład której wchodzą wysportowany Daniel (Sebastian Della), seksowna Anela (Wiktoria Goszewska) i gej Bartek (Stanisław Ciwka). Od końca października dorośli mogli dowiedzieć się, kto, w jaki sposób i w jakich okolicznościach został tu zamordowany przez dwóch braci rewolucjonistów. Film przeznaczony wyłącznie dla osób od 18 roku życia. Ofiary są czasami przekłuwane, czasami rozczłonkowane, a czasami podzielone. Czy pulchny kujon Gulek (Michał Luba) i mądra, smutna Zosia (Julia Winyawa) przeżyją?
„Cały czas miłośnik mediów społecznościowych. Często spada. Twórca. Oddany miłośnik jedzenia. Odkrywca. Typowy rozrabiaka”.
entertainment
Heinz Honig nie jest odosobnionym przypadkiem
Naciska
Aktor Heinz Hoenig przebywa na oddziale intensywnej terapii. Nie ma ubezpieczenia zdrowotnego – i nie jest sam.
Heinz Hoenig walczy o przetrwanie. Władze ogłosiły w weekend, że stan 72-letniego mężczyzny jest „wyjątkowo krytyczny”, ponieważ przebywa on na oddziale intensywnej terapii z powodu poważnych problemów z sercem. Jednocześnie ogłoszono zaproszenie do przekazywania datków „w celu wsparcia Heinza i jego rodziny w pokryciu kosztów zbliżającej się operacji serca” – napisano na Instagramie. Ponieważ: Najwyraźniej Hoenig nie ma ubezpieczenia zdrowotnego.
Według jego żony miał prywatne ubezpieczenie, ale ostatnio nie był w stanie opłacać składek. Oznacza to aktora, który będzie w styczniu Obóz w dżungli Udostępnij, nie sam. Choć ubezpieczenie jest w Niemczech obowiązkowe, wiele osób nie chce lub nie może płacić składek.
Heinz Honig nie jest odosobnionym przypadkiem: „Kilkaset tysięcy osób nie ma ubezpieczenia zdrowotnego”
Według Federalnego Urzędu Statystycznego w 2019 r. w Niemczech 61 tys. osób nie miało ubezpieczenia zdrowotnego. Jednak liczba niezgłoszonych przypadków będzie prawdopodobnie znacznie większa – poinformowała na zlecenie Światowej organizacji pomocowej Doctors of the World Organizacja Zdrowia. IPPEN.MEDIA wytłumaczyć. „Zakładamy, że setki tysięcy ludzi w Niemczech nie ma ubezpieczenia zdrowotnego”.
Dane Federalnego Urzędu Statystycznego opierają się na badaniu gospodarstw domowych. Dlatego faktyczna liczba tak bardzo różni się od ówczesnej W spisie Wymagana liczba, wyjaśnij organizację. „Osoby, które są bezdomne lub nie mają adresu zameldowania i/lub nie mają statusu stałego pobytu, nie są objęte tym problemem, jednak osoby te często są dotknięte problemem. „Można więc założyć, że jest to faktyczna liczba osób nieubezpieczonych ludzi jest znacznie wyższa.”
Ubezpieczenie zdrowotne w Niemczech: wiele „przeszkód”.
Powodem rezygnacji z ubezpieczenia są nie tylko względy finansowe. „Istnieje wiele innych barier, które uniemożliwiają obywatelom Niemiec uzyskanie potrzebnej opieki zdrowotnej. Należą do nich bariery językowe, wysokie przeszkody biurokratyczne i bariery prawne.
Nawet jeśli nie masz ubezpieczenia zdrowotnego, otrzymasz opiekę w przypadku poważnej choroby lub ostrego bólu. Zapewniana jest jednak wyłącznie opieka w nagłych przypadkach. Za opiekę pooperacyjną lub leczenie uzupełniające musisz zapłacić samodzielnie. Może to być bardzo kosztowne, i to nie tylko w przypadku Huanga. (tak jak)
„Cały czas miłośnik mediów społecznościowych. Często spada. Twórca. Oddany miłośnik jedzenia. Odkrywca. Typowy rozrabiaka”.
-
Tech3 lata ago
Te oferty Apple nadal istnieją
-
Top News2 lata ago
Najlepsze strategie i wskazówki dotyczące zakładów na NBA
-
Tech3 lata ago
Kup PS5: Expert bez nowych konsol – kiedy nadejdą dostawy?
-
Tech3 lata ago
Windows 11 dla programistów: aplikacje na Androida, zestaw gier i pakiet Windows SDK
-
Economy3 lata ago
Huobi Global rozpoczął kampanię zerowej opłaty dla użytkowników kart bankowych w Europejskim Obszarze Gospodarczym i Wielkiej Brytanii
-
entertainment3 lata ago
Dieter Bohlen ogłosił nową pracę w telewizji – to zaskakujące
-
entertainment3 lata ago
„Helene Fischer Show”: Nagłe zakończenie bożonarodzeniowego show – ostre słowa ZDF
-
Tech4 miesiące ago
Ubóstwo CO2 może ujawnić łatwość życia – Wissenschaft.de