Czeski minister środowiska Richard Brabec mówi, że celem jest przede wszystkim porozumienie, a nie sprawa sądowa. Potwierdził to również jego polski odpowiednik Michał Kortica. – Podzielamy potrzebę długoterminowego, polubownego i dwustronnego rozwiązania sporu, bez ingerencji instytucji unijnych – wyjaśnia. Nawet jeśli rozmowy będą trudne: polski minister środowiska jest optymistą, że potrafi wyjaśnić najważniejsze pytania.
Oprócz wynegocjowania jasnych warunków – zwłaszcza dotyczących wody pitnej – politycy chcą także przywrócić dobre stosunki dwustronne. „Traktujemy tę sytuację bardzo poważnie” – mówi Michel Kurtica. „Musimy dojść do porozumienia, jak pogodzić uzasadnione interesy strony polskiej i czeskiej”. Dotyczy to nie tylko poziomu państw, ale przede wszystkim poziomu ludzi żyjących w regionach.
Michael Kortica powiedział, że proces transformacji polskiego górnictwa opiera się na sprawiedliwości, która z jednej strony zapewnia realizację interesów środowiskowych i społecznych z drugiej. Jego kolega Richard Brabeck zwraca również uwagę, że nie chodzi o całkowite zakazanie wydobycia węgla. „Nie chcemy ingerować w miks energetyczny suwerennego kraju”.
Jak dotąd fronty między Czechami a Polską wyglądają solidnie. Turów od tygodni interesuje się przede wszystkim regionem trzech krajów dotkniętych wydobyciem węgla. Ponieważ Polska nie zastosowała się do europejskich przepisów w zakresie zwiększania wydobycia węgla w kopalni Turów, Czechy występują na drogę sądową przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości. Spowodowało to również zamrożenie górnictwa w Turowie do czasu orzeczenia. Ale to nie przynosi efektu: Polacy dalej kopią i wydobywają węgiel.
Więc strona niemiecka musi przyłączyć się do procesu. Przede wszystkim liczył na to burmistrz Zittau Thomas Zenker, podobnie jak członkowie Partii Zielonych i lewicy. Ale po tym, jak rząd Saksonii nie chciał poprosić o to rządu federalnego, rząd federalny odmówił złożenia pozwu. Powody w obu przypadkach: względy dyplomatyczne związane z sąsiedztwem.
Co więcej, uwaga skupia się teraz na negocjacjach w Pradze. – Na tę umowę czekają nie tylko mieszkańcy Dolnego Śląska, Polski, regionu libereckiego i Czech, ale cała Europa przygląda się nam bardzo uważnie – mówi marszałek województwa dolnośląskiego Cesary Przybylski.