Mimi, monachijski producent gier komputerowych, zdobyła niemiecką nagrodę gier komputerowych w dwóch kategoriach. Z tej okazji założyciel firmy Johannes Roth opowiada o rozwoju branży gier – oraz o roli, jaką rynek niemiecki odgrywa w porównaniach międzynarodowych.
s. Z: Panie Roth, pańska firma, Mimi, otrzymała we wtorek wieczorem nagrodę German Computer Games Award. Jak świętujesz tę nagrodę podczas pandemii?
Johannes Roth: Niestety tuż przed kamerą. Wraz z zespołem śledziliśmy transmisję na żywo z ceremonii wręczenia nagród. Oczywiście nie jest to tak urocze jak wspólne świętowanie – ale możesz nadrobić zaległości.
Oprócz nagrody za najlepszą grę, zostałeś również uhonorowany tytułem Best Studio. Co było w tym kluczowe?
Mamy na przykład bardzo jasne stanowisko w sprawie nadgodzin, których chcemy unikać, kiedy tylko jest to możliwe. Nasza branża jest często oskarżana o ogromną ilość nadgodzin, zwłaszcza przy realizacji projektu.
Czy to nie jest z tobą?
Staramy się zachować równowagę i połączyć nasze wymagania dotyczące gier z osobistymi potrzebami naszych pracowników. dobra gra? Tak, chętnie – ale nie kosztem wolnego czasu naszych pracowników.
Czy duże obciążenie pracą w branży gier to duży problem?
Jeśli ludzie dobrowolnie zdecydują się dużo pracować, ponieważ są bardzo zainteresowani rozwojem gry, to tak, możesz. Ale widzę, że osoba, która ma wystarczająco dużo czasu na hobby i życie prywatne, radzi sobie twórczo lepiej niż ktoś, kto siedzi przed ekranem od rana do wieczora. To problem w naszej branży, zwłaszcza w przypadku dużych firm produkcyjnych. Ale w ciągu ostatnich kilku lat niektóre rzeczy zmieniły się na lepsze.
Otrzymałeś nagrodę za najlepszą grę za „Desperados III”. Kontrolujesz to jako łowca nagród, a historia, która się za tym kryje, jest w zasadzie klasycznym westernem. Co wyróżnia tę grę?
Ponieważ „Desperados III” to taktyczna gra czasu rzeczywistego, musisz być bardzo strategiczny. Masz tylko małą drużynę i dużą liczbę przeciwników. Aby je pokonać, musisz być kreatywny. Elementy taktyczne sprawiają, że gra jest dużym wyzwaniem dla graczy.
Czy chcesz powiedzieć, że projektując „Desperados III”, znajdujesz się w głównym nurcie branży gier?
Zwłaszcza na Zachodzie w ostatnich latach nastąpił boom w mediach. Jednak czas jest zwykle przedstawiany w bardzo ciemny, prawie ponury sposób. Czas wychwalania dzielnego kowboja dobiegł końca. Kierujemy się ku klasycznym historiom. Jesteśmy bardziej zabawni. Jednak są też poważne problemy. Ale w tej chwili podczas Corona, moim zdaniem, potrzeba więcej pozytywnych impulsów. Nie udajemy, że mamy do czynienia z historycznym problemem w naszych grach. Gry to przede wszystkim rozrywka.
Za swoje nagrody otrzymaliście łącznie 140 000 euro w postaci nagród, a tysiące widzów oglądało imprezę na żywo. Czy branża gier wciąż rośnie w tym samym tempie?
Chciałbym od razu to podpisać. Branża gier rozwijała się już przed pandemią. Dzięki Coronie więcej ludzi zaczyna grać, jeśli siedzisz cały czas w domu, to jasne.
Kryzys musi mieć jakieś zalety.
Jednak nie tylko wykorzystujemy kryzys. Zmagamy się również z tym, co pandemia wyrządza naszym ludziom. Ale ogólnie rzecz biorąc, na początku nie widzę, żeby przemysł się zatrzymał.
Większość gier jest wciąż w fazie rozwoju w Stanach Zjednoczonych. Jak wypada niemiecki przemysł gier na arenie międzynarodowej?
Niemcy to bardzo dobry rynek zbytu. Jednak większość sprzedawanych tutaj gier nie jest produktami niemieckimi. Widzę dwie główne przyczyny, dla których Niemcy pozostają w tyle za innymi krajami: Z jednej strony rynek niemiecki był tak silny od dawna, że można pozwolić sobie na publikowanie gier z grupą docelową złożoną wyłącznie z Niemców. Poza tym od dawna nie mieliśmy wsparcia ze strony rządu. Na szczęście finansowanie w kraju rozpoczęło się pod koniec ubiegłego roku, ale oczywiście było to niekorzystne dla konkurencji.