Kontrowersje między UE a Warszawą w ostatnich tygodniach pokazały jedno: jeśli chodzi o pieniądze, Narodowy Rząd Demokratyczny również zachowuje się tak, jakby chciał zapłacić – w przeciwnym razie wydaje się być najwyższym strażnikiem świętych interesów. Wkrótce po tym, jak Polska zagroziła nałożeniem wyższych kar dziennych, jeśli Polska dalej będzie lekceważyć orzeczenia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ETS), Warszawa publicznie oświadczyła: Nielegalna izba dyscyplinarna może zwolnić każdego polskiego sędziego lub prokuratora.
Wszystko jednak wskazuje na to, że prawdziwy premier Polski Jaroslav Kaczyaski chce tylko kupić czas – za każdym razem od 2016 roku, kiedy krytykował Komisję Europejską lub ETS za usunięcie praworządności w kraju. Projekty ustaw o zniesieniu izby mają zostać przedstawione w Izbie wkrótce we wrześniu. Na razie może nadal osądzać. Potem po prostu zmieniono jej imię i najwyraźniej sądziła po nowym nazwisku, ale prawdopodobnie z tymi samymi niesławnymi, politycznie umotywowanymi prawnikami. Naruszenie prawa trwa pod każdym względem.
Jak chodzi o ten system zamówień
Poza tym spór z Kaczyńskim nie dotyczy systemu moralnego. Jest to pogwałcenie setek kontrolowanych politycznie sędziów i sądów oraz innych federalnych organów sądowych w prawie europejskim, ponieważ nie są oni niezawiśli: istnieje sąd stanowy, który wybiera posłusznych sędziów. Jest nielegalny szef Sądu Najwyższego. Jest Sąd Konstytucyjny, który przez wiele lat był pozorem niezależnego sądu. Na razie nie ma co mówić, że władcy Polski zrezygnują i generalnie będą chcieli cofnąć obalenie rządów prawa.
UE, Berlin i Paryż długo czekały na podjęcie działań przeciwko rządom Polski i Węgier. Zobaczymy, czy w końcu wydarzy się coś konkretnego. Najskuteczniejszymi środkami są nie tylko dzienne kary dla Polaków, ale generalne zamrożenie dziesiątek miliardów w UE Bruksela, Berlin i Paryż raczej nie będą chciały tego zrobić – żadna tam instytucja nigdy nie była obserwowana jako konsekwentny obrońca praworządność Polityki UE.
Nie jest też jasne, jak będzie się działo w Polsce. Kachchiasky i jego sojusznicy chcą za miliardy UE kupić zwycięstwo z nagrodami przed kolejnymi wyborami, tak jak zrobili to w 2015 i 2019 roku. Obóz rządowy jest politycznie zniszczony. Ale nikt nie wie, czy to początek końca epoki Kachchiaskiego, czy koniec średniowiecza. Czy powrót byłego przewodniczącego Rady UE Donalda Tuska do polskiej polityki przyniesie trwały renesans w opozycji, czy tylko przejściowo? Tylko jedno wydaje się pewne: rządy prawa w Polsce będą zawieszone tak długo, jak długo będzie u władzy obóz kachyjski.