Stosunki między rządami w Warszawie i Berlinie układają się powoli. Premier Donald Tusk zakończył właśnie wizytę inauguracyjną u Olafa Scholza, a minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski przebywał wcześniej w Berlinie. Pierwszym niemieckim gościem nowego polskiego rządu w styczniu był minister sprawiedliwości Marko Buschmann (FDP) – rzeczywiście jego odpowiednik w Warszawie ma jedną z najcięższych posad. Bo Adam Bodnar musi odpolitycznić wymiar sprawiedliwości, zweryfikować legalność niezliczonych decyzji i ponownie zadbać o podział władzy.
Jednak stosunki gospodarcze między Polską a Niemcami przetrwały osiem lat prawicowo-populistycznego rządu PiS. W ostatnim czasie inwestorzy zagraniczni narzekali, że PiS zwiększył biurokrację i stworzył nieprzejrzysty system podatkowy. Polska pozostaje jednak jedną z najważniejszych lokalizacji inwestycji dla niemieckich firm i jest piątym najważniejszym partnerem handlowym Niemiec. Chętnie uczestniczyli we wszystkich antyniemieckich przemówieniach polityków PiS, np. kiedy Mercedes otwierał nową fabrykę. W Europie Polska jest najpopularniejszym miejscem inwestycji.
To sprawia, że kraj ten jest koszmarem dla niemieckich przedstawicieli pracowników. Coraz więcej firm redukuje miejsca pracy w Niemczech, aby tworzyć nowe w Polsce. Najnowszy przykład: producent sprzętu AGD Miele, który chce przenieść 700 stanowisk pracy z Gutsloh do Polski. Jednak producenci samochodów i ich dostawcy od lat przenoszą coraz więcej miejsc pracy do swoich sąsiadów. Powody to niższe koszty energii, wciąż niższe płace, a prawo pracy jest bardziej przyjazne pracodawcom niż w Niemczech.
Nie jest więc prostą sytuacją, że minister gospodarki Robert Habeck (Partia Zielonych) udał się w środę do Warszawy. Ma tam nie jednego odpowiednika, ale czterech. Portfolio Habecka w Polsce podzielone jest na ministerstwa finansów i polityki regionalnej, przemysłu, rozwoju gospodarczego i technologii, czy wreszcie infrastruktury. Najpierw Bosch organizuje huczne przyjęcie dla niemieckiego ministra w swojej warszawskiej siedzibie. Bosch ma ich łącznie pięć w Polsce i ponad 9 000 pracowników. Silniki produkowane są w Polsce, podobnie jak układy i urządzenia hamulcowe. Pod Wrocławiem powstaje nowa elektrownia pomp ciepła. Bosch jest także jedną z firm, która przenosi coraz więcej miejsc pracy na wschód, co niepokoi niemieckie rady zakładowe i związki zawodowe.
Ale przynajmniej podczas wizyty Habecka u Busha nie stanowiło to problemu. Chodzi o szkolenie i zatrudnianie wykwalifikowanych pracowników. Rafael Rudziński, dyrektor generalny Bosch Polska, chce wprowadzić w Polsce niemiecki model dualnego kształcenia, składający się ze szkoły zawodowej i firmy praktykującej. Dodał, że prowadzone są w tej sprawie rozmowy z ministerstwami.
Następnie wyjaśnia Habeckowi różne modele dalszego szkolenia pracowników, a także wysiłki mające na celu przyciągnięcie nowych pracowników. To zaczyna się w szkołach. Klasy są zapraszane do zwiedzania fabryki, a młodzież bierze udział w konkursach plastycznych i odbywa praktyki. „To bardzo orzeźwiające” – mówi Rudziński. Dzieci, zarówno chłopcy, jak i dziewczęta, często wykazywały duże zainteresowanie artystyczne. „Oni naprawdę chcą to zrozumieć”.
Bosch współpracuje również bezpośrednio ze szkołami technicznymi i uniwersytetami. Trudno jest także znaleźć wykwalifikowanych pracowników w Polsce, która boryka się z tym samym problemem demograficznym, co większość krajów europejskich. „Szczera odpowiedź: Co młodzi ludzie wolą montować, silnik elektryczny czy silnik spalinowy?” W sali szkoleniowej Habeak chce wiedzieć. Wywołuje przyjazny śmiech i przez sekundę słyszy, że elektromobilność nie jest obecnie w Polsce ani popularna, ani powszechna, ale Bosch od 2018 roku zapewnia odpowiednie szkolenia i dodatkową edukację.
Swoją drogą, żeby się czegoś nauczyć, przyjeżdżają nie tylko studenci i stażyści, ale także ich nauczyciele i wykładowcy. „Ale na uczelnie ich nie sprowadzamy” – wyjaśnia Ministrowi Gospodarki jeden z trenerów. Co to znaczy: wykładowcy uczą się od Busha, a nie Bush od wykładowców uniwersyteckich. „Jesteśmy lepsi” – mówi i się śmieje.
W takim razie Habeck chce wiedzieć, jak to robią tutaj, używając pomp ciepła. „Kto to zainstalował?” W Niemczech istnieje konflikt pomiędzy hydraulikiem odpowiedzialnym za wodę i ogrzewanie a elektrykiem. Odpowiedź jest taka, że obserwujemy zmianę pokoleniową. Również w Polsce hydraulicy uczyli się poszerzać swoją wiedzę i łączyć ją w jeden zawód.
Zapytany bezpośrednio o niedobór wykwalifikowanych pracowników, Habeck powiedział później: „Niemcy zbyt długo to schrzanili. Niedobór wykwalifikowanych pracowników przyszedł z zapowiedzią”. Ale Polska mogłaby dać motywy Niemcom. Widzi ich tutaj, w buszu. Rozsądnym środkiem jest wykorzystanie synergii pomiędzy różnymi zawodami. Jednym z takich podejść jest skonsolidowane doradztwo pomiędzy sektorami elektrycznym i instalacyjnym. „Wtedy nie masz bardziej wykwalifikowanych pracowników, ale masz wspólne wskazówki”. Docelowo pompa ciepła musi dotrzeć także do klienta. Poszukiwanie sposobów efektywniejszego wykonywania pracy, oprócz niezbędnej migracji i dodatkowego szkolenia lub przekwalifikowania pracowników, jest ważnym działaniem, o ile jest bardzo mało specjalistów.