dr„Nasze matki, nasi ojcowie” w dużym stopniu przybliżyli Polakom niemiecką wrażliwość. Film powinien zrobić to samo „Misto 44” (niemiecki „Miasto 44”) młodego polskiego reżysera Jana Komasy Du za niemiecką znajomość polskiej wrażliwości. Niemcy zdecydowanie powinni obejrzeć ten film.
Cud pojednania Polski i Niemiec zawdzięczamy wyobraźni naszych przywódców politycznych. Ale dzisiaj potrzebujemy kolejnego cudu: cudu pojednania między naszymi narodami. Wymaga to jednak dokładnej znajomości historii i empatii, która pozwala zrozumieć nasze emocje i obsesje.
Powstanie Warszawskie 1944 r. jest najtragiczniejszym wydarzeniem w historii Niemiec i Polski. Jest źródłem 70 lat narodowej traumy i podstawą naszego patriotyzmu. Niemcy nie będą w stanie nas zrozumieć, dopóki nie dowiedzą się, co się wtedy wydarzyło i co to dla nas oznacza. Z oddechem wojsk sowieckich polska armia podziemna ogłosiła powstanie warszawskie 1 sierpnia 1944 roku.
Nasze matki, nasi ojcowie
Cel militarny był jasny: pokonać Niemców. Celem politycznym jest także: wykazanie woli narodu życia we własnym państwie, aby okupacja niemiecka nie przekształciła się w okupację sowiecką. Żaden z celów nie został osiągnięty. Powstanie zakończyło się katastrofą. Stalin z przyjemnością patrzył, jak na rozkaz Hitlera i Himmlera mordowano ludność cywilną i młodą polską elitę. Nasi sojusznicy, Stany Zjednoczone i Wielka Brytania, opuścili Warszawę w spokoju. Zginęło około 200 000 mieszkańców, w tym 20 000 rebeliantów.
Marzenie o wolnej Polsce musiało zostać zamrożone na prawie pół wieku. Nienawiść do Niemców, nienawiść do Rosjan i głęboka nieufność do Zachodu, który po raz kolejny sprzedał Polskę, pozostała żywa. Pozostał ogromny szok. I mnóstwo dumy.
Na Stadionie Narodowym w Warszawie, gdzie za dwa miesiące reprezentacje Polski i Niemiec zmierzą się z eliminacjami Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej 2016, wieczór 30 lipca był wyjątkowy. Na dwa dni przed 70. rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego podczas specjalnego pokazu wyświetlono tam długo oczekiwany film „Misto 44”. Licząca 10 000 osób publiczność, w tym setki rebeliantów, którzy wówczas przeżyli i żyją do dziś, otrzymała owację na stojąco. Film w reżyserii 33-letniego Jana Komasy trafi do polskich kin we wrześniu.
Cud i co teraz?
To film o Polsce i historii Polski. Pokazuje niewyobrażalne okrucieństwa, jakich dopuścili się Niemcy. Ale to wcale nie jest czarno-białe. Można też dostrzec pozytywną stronę Niemców. Główna para może przetrwać tylko dzięki temu, że dwóch niemieckich żołnierzy odnajduje w sobie dość ludzkich uczuć, by oszczędzić buntownika i jego dziewczynę.
Ale nie dlatego ten film jest ważny i nie dlatego mam nadzieję, że Niemcy go zobaczą. Powinny, bo dwa najtragiczniejsze miesiące w naszej polskiej historii i naszej wspólnej historii wyglądały dokładnie tak, jak je przedstawia film.
W ubiegłym roku polska telewizja publiczna przez trzy wieczory w godzinach największej oglądalności oglądała niemiecki film telewizyjny „Nasze matki, nasi ojcowie”, który wywołał w Polsce gorącą dyskusję. Wielu krytykowało tę decyzję, twierdząc, że film ukazuje Polaków w najgorszym możliwym świetle, a Niemców przedstawia się jako ofiary, a nie sprawców. Wielu, łącznie ze mną, broniło, a nawet wspierało polską telewizję publiczną.
Dwie ojczyzny, dwa punkty widzenia
Często powtarzano jeden argument: jeśli dialog niemiecko-polski ma się rozwijać i jeśli nasze dwa narody mają w dalszym ciągu się łączyć, musimy być otwarci na wzajemne spostrzeżenia. A także za sposób, w jaki druga strona interpretuje historię, co niekoniecznie nam się podoba. Jednak ważniejsza od głosów komentatorów była koordynacja z pilotami. Wszystkie trzy części zebrały znakomite oceny – średnio cztery miliony widzów.
Biorąc pod uwagę ogrom cierpień i okrucieństw, jakich doświadczyli Polacy z rąk Niemców, stan naszych stosunków jest wręcz cudem. Śmiem twierdzić, że to największy cud współczesnej Europy. Jeśli jednak chcemy być nie tylko sojusznikami, nie tylko partnerami i sąsiadami, którzy potrafią się kochać, ale narodami, które się akceptują, a nawet kochają, musimy zrobić kolejny krok. Jest to krok wymagający otwartości i empatii, ale także chęci zaangażowania się w najtrudniejsze i najbardziej bolesne momenty naszej historii.
Prawie dwadzieścia lat temu odwiedził mnie w Warszawie mój kochany przyjaciel z Niemiec – ojciec chrzestny mojej najstarszej córki. Naszą wycieczkę rozpoczęliśmy od miejsc, które chciał zobaczyć. Punkt przeładunkowy, z którego w 1943 roku w bydlęcych wagonach rozpoczęły się tragiczne podróże setek tysięcy warszawskich Żydów do obozu zagłady w Treblince czy Pomnik Bohaterów Getta. To miejsca, które koniecznie trzeba odwiedzić będąc w Warszawie z dość oczywistych powodów.
Przyjazny patriotyzm
Ale gdzieś po drodze uświadomiłem sobie, że mój przyjaciel prawie nic nie wiedział o drugim powstaniu – Powstaniu Warszawskim z 1944 roku. Oraz o historii miasta, które było na skraju zagłady, a którego mieszkańcy zostali zamordowani przez Hitlera i Himmlera w 1944 roku. Brutalna wściekłość chciała. Niemcy zdecydowanie powinni zapoznać się z tą historią. Dlatego chciałbym, żeby niemiecka telewizja publiczna emitowała „Misto 44” w godzinach największej oglądalności, tak jak telewizja polska pokazywała w godzinach największej oglądalności „Nasze matki, nasi ojcowie”.
Jeździłem po niemieckich miastach podczas mundialu 2006. Widziałem ówczesną radość Niemców, podobną do entuzjazmu Polaków dwa lata temu podczas zorganizowanych przez nich z Ukrainą Mistrzostw Europy (co dziś wydaje się metafora).
Po Mistrzostwach Świata FIFA niemieccy dziennikarze napisali, że miliony Niemców odkryło własną flagę – a także radość płynącą z głośnego odczuwania swojego patriotyzmu. Doświadczyłem takiej radości. Wzbudziłeś moją sympatię. Co więcej, jak sam wielokrotnie byłem świadkiem, Niemcy przyjmowali cudzoziemców z niezwykłą serdecznością.
My, Polacy, nie boimy się dziś niemieckiego patriotyzmu i niemieckiej flagi. Obawiam się jednak o stabilność i przyszłość naszych relacji, jeśli nie będą one budowane na fundamencie prawdy o tym, co bolesne i traumatyczne.
Pokuta i przebaczenie
Znajomość historii, jej tragicznych i bolesnych rozdziałów nie powinna nas dzielić. przeciwnie. Jak pięknie i mądrze ujął to Prezydent Federalny Joachim Gauck podczas otwarcia wystawy „Powstanie Warszawskie 1944” w Berlinie Mitte: „Polacy potrafili przebaczać, gdy Niemcy okazali skruchę”. nieufność, gdy Niemcy przyznali się do winy i wstydu: „Po cudzie porozumienia musi nastąpić cud pojednania, a po nim cud przyjaźni między narodami.
Jestem pewien, że moment, w którym miliony Niemców obejrzy film „Misto 44” i pomyśli o pozycji Polaków i Niemców w 2014 roku, będzie ważnym krokiem na tej drodze. Wspólnie zastanowimy się, gdzie możemy być razem w 2044 roku.