Gra samą siebie w roli głównej w filmie z Christophem Marią Herbstem: Neelam Farouk. Gwiazda Contra rozmawia z T-online o przeszkodach w planowaniu kariery — i jej sekretnym triumfie.
Neelam Farouk musiał czekać na ten moment ponad rok. Jej pierwsza duża i być może kluczowa rola wiodąca, jak ujawnia t-online, była wielokrotnie odkładana z powodu Corony. Contra zaczyna teraz w kinie – a 32-latka może pokazać swoje umiejętności szerokiej publiczności.
W wywiadzie wyjaśnia, dlaczego jej kariera tylko się opóźniła, jak sama to określa. Neelam Farooq opisuje również stosunek rasizmu do niej.
t-online: Ukończyła Goethe-Gymnasium w Berlinie-Wilmersdorf, a teraz gra w „Contra” Naima Hamed, która uczy na słynnym Uniwersytecie Goethego we Frankfurcie. Czy masz szczególny związek z najsłynniejszym niemieckim poetą?
Neelam Faruk: szczerze nie. Goethego kojarzy mi się z pewnym rozczarowaniem, bo zawsze byłem kulturowym straszydłem. Nigdy nie zachwycałem się wielkimi poetami i myślicielami – nawet jeśli doceniałem ich wagę. Ale jeśli wolno mi robić rzeczy dobrowolnie, mają one bardziej nowoczesny charakter.
Co to właściwie znaczy?
Jeśli chodzi o literaturę, to jestem mniej fanem dzieł antycznych niż np. wierszy. Lubię też czytać poradniki życiowe. Nie mogę znaleźć porady od Goethego i spółki. – Mam za dużo miejsca na tłumaczenie symultaniczne.
Czy dlatego też nigdy się nie uczysz?
Wcześnie podjęłam decyzję, że chcę zostać aktorką. To było jakieś 15 lat temu i wtedy naprawdę nie było szkolenia dla aktorów, którzy chcieliby robić filmy i telewizję. To wszystko było bardzo teatralne. Tam też byłem koneserem kultury: nigdy nie chciałem być w teatrze, ale zawsze chciałem być na dużym ekranie lub w telewizji.
Czy to duża różnica? Jest wielu aktorów, którzy uczyli się zawodu w teatrze.
Dla mnie to dwa zupełnie różne zawody. Tak jak cukiernik i piekarz: często łączą się ze sobą, ale trzeba opanować zupełnie inne rzeczy. Dzięki oferowanym kursom zawsze miałam poczucie, że uczę się czegoś, czego później nie będę potrzebować do wymarzonej pracy. Poza tym spotkałem wokół siebie wiele osób, które nauczyły się tego samouczenia i uczestniczyły w szkoleniach.
Sonki Wortman, Neelam Farouk i Christoph Maria Herbst: „Contra” świętowali swoją premierę na 16. Festiwalu Filmowym w Zurychu 2020. (Źródło: Imago Images / Futuristic Image)
Naima Hamid w Contra jest wyraźnie utalentowana i aplikuje na staż do kilku kancelarii prawnych. Istnieje jednak odrzucenie. Kolejna paralela dla twojego życia. Ty też miałeś napady szczupłej sylwetki i kiedyś powiedziałeś, że zostałeś odrzucony tylko przez dwa lata. Jak trudny jest taki czas i jak myślisz o nim później?
To było ponad dwa lata temu: tak samo było przez kilka pierwszych lat mojej kariery aktorskiej. Tak bardzo chciałem i wolno mi było robić tak mało. Dużo mnie to nauczyło i wzmocniło. Patrząc wstecz, myślę: dobrze, że nie zostałem meteorem. Dzięki ciągłości mogłem się wiele nauczyć podczas tej długiej podróży i dziś przynosi mi to korzyści.
W twoim nowym filmie odrzucenie jest wyraźnie motywowane rasizmem. Doświadczenie, przez które musiałeś już przejść?
Aż za dobrze znam codzienny rasizm. Niestety, często widziałem, że imię może ci coś schrzanić. Najlepszy przykład: wycieczki po mieszkaniach. Z obcym nazwiskiem masz niewielkie szanse na obejrzenie mieszkania. Ale jeśli zmienisz nazwę na typową niemiecką, nagle znajdziesz wiele opcji.
Czy Twoje nazwisko też miało wpływ na planowanie Twojej kariery?
To może być w porządku. Moja kariera nie zaczęła się na początku. Nie wiem jednak, czy ma to coś wspólnego z rasizmem, bo odrzucają mnie tylko do castingu i nie znam powodów. To, że miałem trudności, bo patrzę na to, na co patrzę, jest bezdyskusyjne. Ponieważ 15 lat temu w Niemczech było bardzo mało ról, na które zostałem zakwalifikowany, co spowolniło moją karierę.
czy wszystko w porządku? A może przemysł filmowy i telewizyjny nadal pracuje z klasycznymi modelami i frazesami?
Wciąż jest bardzo mało ról dla ludzi takich jak ja, zgadza się. Nawet jeśli problem zostanie rozwiązany, w dzisiejszych Niemczech wciąż jest bardzo mało zróżnicowanych pracowników. Imiona odgrywają mniejszą rolę niż wygląd. Tak było wtedy i nadal jest: w przemyśle filmowym i telewizyjnym wiele myśli się w kategoriach frazesów.
Więc dostaniesz role pokojówki, hostessy i sprzedawczyni w piekarni, ale główna rola przypada blondwłosej kobiecie?
Grała już dokładnie te trzy role. Nie wiem nawet, czy ma to coś wspólnego z rolami głównymi czy drugoplanowymi. Dużo ważniejsze będzie wypełnianie ról na kilka sposobów. Powinniśmy dojść do punktu, w którym niemieckie POC mogą grać zupełnie bez komentarza.
Konkretnie: jaka jest twoja prośba?
Mam nadzieję, że osoby ze środowisk imigracyjnych nie zawsze muszą wyjaśniać swoje role, skąd pochodzą i jakie są ich początki. Powinno stać się naturalne, że Niemcy nie zawsze są blondynami i niebieskookimi.
Ale tak nie jest w przypadku Contry: w końcu gra ona kobietę imigranckiego pochodzenia, która w ten sposób precyzyjnie określa swoją rolę.
To prawda, ale właśnie o tym jest film w tym konkretnym przypadku. Contra chce wyjaśnić, dlaczego uprzedzenia rasowe sprawiają, że osoby ze środowisk imigranckich są zawodami zakazanymi.
Neelam Farouk: Aktorka świętuje Boże Narodzenie z rodziną zgodnie z polskimi tradycjami. (Źródło: obrazy imago / Eventpress)
Więc ani przez chwilę nie wątpiłeś, że przyjmiesz tę rolę?
Ani trochę. Wręcz przeciwnie: ciężko pracowałem, aby go zdobyć.
Muszę ci powiedzieć: to prawda. Myślę, że ta rola może być dla pani ogromnym przełomem w Niemczech, pani Farouk.
Tak się cieszę, kiedy widzisz to w ten sposób. Niestety pandemia obecnie niweczy moje plany. Ale tak: wiedziałem już przez cały proces aktorski, że ten projekt będzie dla mnie kluczowy. Pomyślałem tylko: powinienem dostać tę rolę.
Dlaczego tak było od początku?
Zajmuję się aktorstwem od dziesięciu czy dwunastu lat, ale ten jeden ważny projekt po prostu nie istniał. Zawsze mówiłem: czekam na tę rolę. To rola, w której tak bardzo skupiam się na mnie, że muszę udowodnić, co potrafię. Kiedy usłyszałem „Contra” od razu wiedziałem: to jest rola.
Ale dlaczego uważasz, że to właśnie nazywasz „projektem wystawowym”?
Tylko z powodu konstelacji z Sönke Wortmann jako reżyserem i Christophem Marią Herbstem jako głównym aktorem. Potem książka i temat: doskonałość. Więc coś musiało pójść nie tak, bo gdyby nie pandemia, wszystko byłoby zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe.
Film zaczyna się teraz w czasie, gdy w kinach będzie prawdopodobnie mniej widzów. Jak bardzo ci to przeszkadza?
Naprawdę mi to przeszkadza. Ale dla mnie to tylko wstyd, to dramat dla kin.
Powiedziałeś mi, że dokooptowałeś „More Outstanding” konkurentNie chcesz mi podać nazwy, stąd pytanie: czy to bardzo szczególne zwycięstwo?
Przede wszystkim daje mi nadzieję w naszej branży. Wiele mi mówiono: „Jesteś świetny w graniu, ale potrzebujemy kogoś bardziej znanego”. Wyjście z tego schematu jest trudne. Fakt, że tak jest w przypadku Contry i że najsłynniejszy gość nie został wybrany, daje mi nadzieję.