NSChodziło o dużo pieniędzy, ale była to formalność: kiedy ministrowie gospodarki i finansów Unii Europejskiej (UE) przyłączyli się w poniedziałek do wideokonferencji, wystarczyło, że zgodzili się na decyzje Komisji Europejskiej. Odpowiedzialni ministrowie lub ich przedstawiciele stwierdzili, że Chorwacja, Cypr, Litwa i Słowenia mogą pozyskać pierwsze środki z unijnego funduszu odbudowy.
Ponieważ na tym ostatnim przed wakacjami spotkaniu nie wszyscy ministrowie osobiście interweniowali. Na przykład federalny minister finansów Olaf Schulz (SPD) był reprezentowany przez ambasadora Niemiec przy Unii Europejskiej Michaela Clausa.
W rzeczywistości uczestnicy musieli jedynie zgodzić się na propozycję Komisji Europejskiej, która wcześniej oceniła plany inwestycyjne i reform przedłożone przez cztery kraje UE pod kątem udziału w unijnym funduszu odbudowy o wartości 672,5 miliarda euro. W połączeniu z pieniędzmi koronowymi z innych programów, unijny plan odbudowy wart jest 750 miliardów euro w postaci pożyczek i transferów.
Po zatwierdzeniu czterech planów w poniedziałek 16 z 27 państw członkowskich UE otrzymało „Go” i może liczyć na zaliczkę w wysokości 13 procent wniesionych pieniędzy. Ministrowie finansów mają otrzymać transfery w najbliższych tygodniach. Plany dla Belgii, Niemiec, Danii, Francji, Grecji, Włoch, Łotwy, Luksemburga, Austrii, Portugalii, Słowacji i Hiszpanii zostały zatwierdzone przez Komisję i państwa członkowskie na początku lipca.
Przedstawiony przez Rumunię plan wzbudził pytania
Wiele krajów wciąż czeka na KO z Brukseli na tzw. plany odbudowy i odporności: eksperci Komisji zatwierdzili już plany dla Irlandii i Czech, ale państwa członkowskie będą nad nimi głosować dopiero w nadchodzących tygodniach.
Komisja nie podjęła decyzji w sprawie planów dla Estonii, Finlandii, Malty i Szwecji, ale podejmie decyzję dopiero po wakacjach, które kończą się w sierpniu. Jednak głosy nie są uważane za decydujące. Na przykład Malta przedstawiła swój plan dopiero 13 lipca. Ponieważ komisja ma dwa miesiące na ocenę planu, powinna głosować najwcześniej we wrześniu.
Komisja nie musi podjąć decyzji w sprawie rumuńskiego planu do końca września. W tym przypadku sytuacja jest znacznie bardziej delikatna. Jasne jest, że plan przedstawiony przez Bukareszt wzbudził wiele pytań we władzach brukselskich. Rumunia zażądała 15 mld euro pożyczek uprzywilejowanych i 14,3 mld euro przelewów bezzwrotnych.
W Brukseli mówi się, że plany mają duży niedobór, w tym brak informacji o kosztach i wydatkach. Luki były najwyraźniej tak duże, podobnie jak zapotrzebowanie Komisji na informacje, że rząd rumuński musiał formalnie wystąpić do Komisji Europejskiej o przedłużenie terminu oceny do końca września. Posunięcie to było jednak prawdopodobnie poprzedzone ostrzeżeniem z Brukseli, że komisja może odrzucić plan bez dodatkowych informacji.
Odpowiedź Brukseli na niemiecki projekt: 700 stron
Jest to godne uwagi, ponieważ stolice państw opracowywały swoje plany w ścisłej konsultacji z ekspertami władz. Raczej poproszono rządy krajowe o przedstawienie z wyprzedzeniem projektów planów, które zostały zweryfikowane przez urzędników komisji. Informacje zwrotne powinny pomóc w stosunkowo płynnym przejściu ostatecznych planów przez test. Mówi się, że odpowiedź Brukseli na niemiecki projekt planu liczyła 700 stron.
Wydaje się jednak, że istnieją fundamentalne problemy z dwoma innymi krajami: Węgrami i Polską. W przypadku Węgier KE wydaje się mieć na tyle poważne obawy, że zasugerowała też, by węgierski rząd nie podjął decyzji w sprawie planu do końca września. Powiedział o tym Valdis Dombrovskis, wiceszef komisji odpowiedzialnej za sprawy gospodarcze, po wideokonferencji ministrów finansów w poniedziałek.
To najnowszy rozdział trwającego konfliktu między Brukselą a Budapesztem. Eksperci Komisji ds. korupcji wydają się widzieć, że węgierski program pozostawia wiele luk, przez które miliardy UE mogą wpływać do ciemnych kanałów. Środowisko premiera Viktora Orbana od lat korzysta z pieniędzy z Brukseli.
Węgierski rząd ze swojej strony zarzuca organowi zwlekanie z zatwierdzeniem funduszy z powodu kontrowersyjnej ustawy o ochronie dzieci. Ustawa, która ogranicza dostęp do informacji o homoseksualistach i osobach transpłciowych, została ostro skrytykowana przez przewodniczącą Komisji Ursulę von der Leyen: „Ta węgierska ustawa to hańba” – powiedziała pod koniec czerwca.
Orbán po prostu chce zapłacić z góry – nie ma zarządu UE
Premier Węgier Viktor Orban zapowiedział, że węgierski rząd nie będzie czekał na głosowanie z Brukseli i przystąpi do planowanych inwestycji. W wywiadzie zapowiedział, że jeśli Bruksela nie zgodzi się na plan, Węgry zapłacą za projekt z budżetu państwa.
Podobnie delikatna jest sytuacja przy ocenie planu Polski. Konserwatywny nacjonalistyczny rząd PiS jest w konflikcie z Komisją Europejską w sprawie kontrowersyjnych reform sądownictwa. Obie strony spierają się o stopień niezawisłości polskiego sądownictwa i czy polskie sądy powinny spełniać wymogi sądów unijnych.
Awantura będzie się tylko pogłębiać w najbliższych tygodniach: na początku sierpnia polski Trybunał Konstytucyjny zdecyduje, czy traktat UE, podstawa prawna Unii Europejskiej, jest zgodny z polską konstytucją.
W rzeczywistości umowa z krajami UE stanowi, że fundusze na odbudowę nie mogą być wypłacane, jeśli zagrożone jest praworządność w danym kraju. Argument głosi, że ostatecznie nie ma już gwarancji, że korupcja będzie skutecznie ścigana. Polska jest jednym z największych beneficjentów Funduszu Odbudowy w wartościach bezwzględnych. Państwo zażądało 24 mld euro przelewów i 12 mld euro niskooprocentowanych pożyczek.
Kryzysy rządowe spowalniają prośby o pomoc
Z drugiej strony dwa kraje nie przedstawiły swoich planów Brukseli: w Holandii i Bułgarii kryzysy rządowe, nowe wybory i tworzenie nowych rządów opóźniły narodowe plany odbudowy. W Holandii formowanie rządu zajęło już ponad 100 dni i nie widać na to żadnego rozwiązania.
Pierwotny termin wyznaczono na koniec kwietnia. Jednak nawet przed upływem terminu Komisja jasno dała do zrozumienia, że miliard wniosków UE można złożyć również później. Na początku roku przedstawiciele agencji stwierdzili, że jakość jest ważniejsza od szybkości.
Dla Bułgarii to dużo pieniędzy: największym odbiorcą środków z funduszu są Włochy, które mogą liczyć na 68,9 mld euro w przekazach i 122,6 mld euro w niskooprocentowanych pożyczkach. Ale jeśli chodzi o produkcję ekonomiczną, tylko Chorwacja otrzymuje z funduszu więcej pieniędzy niż Bułgaria.
Wynika to z zasad podziału uzgodnionych przez szefów państw i rządów na ich megaszczycie w lipcu 2020 r. Krótko mówiąc: im biedniejsze kraje UE i im wyższe bezrobocie, tym wyższy zwrot z funduszu.
Z Brukseli pojawiły się bardzo precyzyjne wytyczne: 37 proc. inwestycji powinno być przeznaczone na ochronę klimatu, 20 proc. na cyfryzację i nie należy wydawać pieniędzy na projekty niszczące klimat.
Ponadto w projektach reform należy uwzględnić zalecenia dotyczące reform publikowane corocznie przez Komisję, które dotychczas były w dużej mierze ignorowane.